Od początku lipca złoty umacnia się do głównych walut, korzystając z lepszych nastrojów na rynkach globalnych i poprawy sentymentu do rynków wschodzących. Częściowo wspierały go również pozytywne dane z krajowej gospodarki, sugerujące nie tylko 5-procentowych wzrost gospodarczy w II kwartale br., ale również w całym 2018 roku.
Złoty zyskiwał na wartości również w pierwszych dniach sierpnia. I to pomimo, że w tym czasie inwestorzy masowo zaczęli uciekać z Turcji, czemu towarzyszyła przecena tamtejszej waluty, a jednocześnie notowania EUR/USD kolejny raz wróciły w okolice 1,15 dolara (gdy poprzednio te poziomy były testowane polskie pary były notowane 7-10 gr wyżej).
Dotychczasowa odporność złotego na negatywne czynniki, a także brak w dniu dzisiejszym potencjalnych impulsów (zarówno krajowych, jak i zagranicznych) sprawia, że środa powinna upływać pod znakiem spokojnego handlu. Teoretycznie. W praktyce bowiem może ona przynieść wzrostowe odbicie na EUR/PLN, po tym, jak wczoraj kurs wykonał zwrot z poziomu strefy wsparcia 4.2423-4,2558 zł, tworzonej przez szczyt z marca i minimum z czerwca. Szczególnie, że para ta cechuje się już pewnym wyprzedaniem. W perspektywie kilku dni notowania euro mogą podskoczyć do 4,2850-4,2896 zł, gdzie znajdują się najbliższe opory. Tam też rozstrzygnie się co dalej.
Podobnych sygnałów brakuje natomiast na wykresach USD/PLN i CHF/PLN. Dominuje na nich trend boczny. Stąd też jego kontynuacja jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na kolejne dni.
W dłuższym horyzoncie czasu, większość pozytywnych dla złotego czynników (w tym świetne dane makroekonomiczne z Polski) jest już zawartych w cenach. Natomiast w dalszym ciągu różnica w stopach procentowych i polityce monetarnej prowadzonej przez Radę Polityki Pieniężnej w odniesieniu do innych banków centralnych (zwłaszcza Fed), będzie działać na jego niekorzyść złotego. Stąd też jego przecena wydaje się być tylko kwestią czasu.
Marcin Kiepas
analityk niezależny