Facebook wprowadza restrykcje odnośnie reklamowania ryzykownych usług finansowych, w tym kryptowalut. Pytanie tylko dlaczego dopiero w momencie, gdy rynek przeżywa załamanie?
- Dwie z naszych podstawowych zasad reklamowych odzwierciedlają nasze przekonanie, że reklamy powinny być bezpieczne i że najpierw budujemy dla ludzi. Reklamy wprowadzające w błąd, lub zwodnicze nie mają miejsca na Facebooku - podał we wtorek Rob Leathern, menadżer produktowy Facebooka na oficjalnym blogu koncernu.
Nowa polityka największego serwisu społecznościowego świata ma za zadanie powstrzymać promocję wszystkich produktów finansowych i usług, które często są związane ,,z wprowadzającymi w błąd lub oszukańczymi praktykami promocyjnymi, takimi jak opcje binarne, oferty publiczne tokenów i same kryptowaluty" - pisze Leathern.
Podano przykłady takich reklam: ,,Zacznij handel opcjami binarnymi teraz, a dostaniesz 10 bonusów na handel bez ryzyka", ,,Nowa oferta ICO! Kup tokeny z 15 proc. zniżką".
Facebook tłumaczy, że chce by ludzie odkrywali nowe możliwości inwestycyjne, ale nie może to być związane z lękiem przed oszustwami. Podobne zasady zostaną wprowadzone na Instagramie i Audience Network. By zgłosić podejrzaną reklamę wystarczy kliknąć na reklamę w jej prawym górnym rogu.
Dlaczego tak późno?
Oczywiście to szczytna inicjatywa. Facebook pozbawi się dochodów ze sporej części reklam. Pytanie tylko dlaczego reakcja przyszła tak późno i to w momencie, gdy kryptowaluty lecą na głowę?
Spółka nie reagowała wcześniej, gdy w ub.r. bitcoin przebijał w górę poziom 10 tys. dol., ani gdy łączna wartość rynku kryptowalut zbliżyła się do 800 mld dol., czyli kwoty znacznie przekraczającej rynkową wartość akcji samego Facebooka.
Nie skłoniły jej do tego w ubiegłym roku liczne głosy ostrzeżeń z banków centralnych, ani ważnych osobistości świata finansów, prezesów wielkich banków. Robi to dopiero teraz, gdy rynek wydaje się trzeźwieć z wcześniejszej trudno dającej się rzeczowo uzasadnić euforii.
Wartość kryptowalut spadła do prawie 500 mld dol., a bitcoin przebił we wtorek 10 tys. dol., ale tym razem w dół. To konsekwencja wrzucania na rynek skradzionych w ubiegły piątek NEM coinów wartych wówczas 533 mln dol.