Przez to wartość rynkowa firmy spadła o kilkadziesiąt miliardów dolarów. Do czasu wyjaśnienia afery z Cambridge Analytica, z inwestycji w akcje spółki Marka Zuckerberga rezygnują niektóre fundusze Nordea Banku.
Największy bank w Skandynawii i jedna z największych grup finansowych w Europie zdecydowała o umieszczeniu akcji Facebooka na "czarnej liście". Władze Nordea Banku ogłosiły, że m.in. należące do niego fundusze inwestycyjne o zrównoważonym profilu ryzyka nie będą mogły aż do odwołania kupować udziałów w w Facebooku.
Jak donosi agencja Bloomberg, jest to rodzaj "kwarantanny", jaki bank nałożył na akcje. Potrwa ona do momentu, aż opadną emocje wśród inwestorów i popularny serwis społecznościowy wyjaśni wszystkie wątpliwości w związku z aferą odkrytą przez dziennikarzy śledczych "New York Timesa" oraz "Observera".
Przypomnijmy, że dane blisko 50 mln użytkowników Facebooka miały zostać nielegalnie użyte przez firmę Cambridge Analytica w kampanii wyborczej w 2016 roku. Posłużyły do "promowania" Donalda Trumpa lub jak mówią niektórzy - do zmanipulowania wyborców. Firma miała za to zainkasować niemal 9 mln dolarów.
Sprawa wyszła na jaw w weekend. Akcje Facebooka tylko w poniedziałek poleciały w dół aż o 7 proc. Tak panicznej reakcji inwestorów posiadających papiery firmy nie widzieliśmy od września 2012 roku. W jeden dzień wartość spółki zmalała aż o 40 mld dolarów.
Sytuacja ciągle jest napięta. Również we wtorek notowania firmy były pod presją, tracąc ostatecznie 2,5 proc. Początek środowej sesji również przynosi delikatne spadki. Władze Nordei widząc to, stwierdziły, że bezpieczniej będzie wstrzymać się na razie z inwestycjami w akcje Facebooka.
Emocje starają się tonować przedstawiciele Facebooka, którzy odrzucają zarzuty o niedopełnienie obowiązków i luki w systemie ochrony danych użytkowników. Wkrótkim oświadczeniu wskazują, że zostali oszukani przez Cambridge Analytica. To jednak nie przekonuje inwestorów.