Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Giełda ma za sobą dziewięć miesięcy spadków. Czy to już koniec?

0
Podziel się:

Analitycy prognozują, jak będzie kształtować się sytuacja na giełdzie w 2016 roku.

Giełda ma za sobą dziewięć miesięcy spadków. Czy to już koniec?
(Fotolia)

Ponad 2 procent stracił we wtorek indeks WIG20 na warszawskiej giełdzie. Jeżeli luty będzie równie fatalny jak poprzednie miesiące, będzie to oznaczać aż dziesięć miesięcy spadków z rzędu. Analitycy zapytani przez money.pl jednak uspokajają i prognozują, że do końca roku wskaźnik największych spółek odbije i powróci w okolice 2000 punktów.

Prawie jedną piątą wartości stracił indeks WIG20 w ubiegłym roku. To najwięcej wśród indeksów notowanych na GPW. Dla porównania, WIG (reprezentujący wszystkie spółki) stracił w skali roku 9,6 procent. Tymczasem wskaźniki małych i średnich spółek pokazały nawet wzrosty.

Pierwszy miesiąc nowego roku również nie okazał się szczęśliwy, zwłaszcza dla posiadaczy akcji dużych spółek. W sumie dla indeksu WIG20 styczeń był już dziewiątym z rzędu miesiącem spadków.

WIG20 spada głównie z powodu wprowadzenia podatku bankowego, ustawy frankowej czy wreszcie podatku od sieci handlowych. Dodatkowo inwestorzy pozbywali się akcji KGHM ze względu na spadające ceny miedzi.

- Jak widać polityka ma coraz większy wpływ na wartość aktywów na polskim rynku, choć sytuacja od strony fundamentalnej wydaje się być znacznie lepsza - mówi w money.pl Michał Stajniak, analityk DM XTB.

Czy jest zatem szansa na wzrosty na GPW?

Według analityków DM Vestor, indeks WIG20 na koniec 2016 roku osiągnie poziom około dwóch tysięcy punktów. Biorąc pod uwagę jego obecną wartość, daje to perspektywę wzrostu o 15 procent.

Podobnego zdania jest także Michał Stajniak z DM XTB, jednakże możliwość zbliżenia indeksu WIG20 do poziomu dwóch tysięcy punktów uzależnia on od zmniejszenia oddziaływania ryzyka politycznego na GPW.

Według specjalistów z DM PKO BP, na odbicie na polskim rynku akcji możemy liczyć dopiero w dalszej części roku. "W pierwszym kwartale widzimy WIG na zbliżonym do obecnego poziomie ze względu na wysokie ryzyko pogorszenia się sytuacji na rynkach wschodzących. W dalszej części roku spodziewamy się odbicia indeksu do 50 tysięcy punktów. Zakładamy prowadzenie pragmatycznej polityki gospodarczej, także w odniesieniu do rynku kapitałowego, co w końcu pozwoli przełożyć dobre fundamenty ekonomiczne na zyski spółek" - czytamy w raporcie przygotowanym przez Biuro Strategii Rynkowych Domu Maklerskiego PKO BP.

Nowe podatki i sytuacja w Chinach

- Najważniejszymi czynnikami ryzyka dla polskiego parkietu są dalsze obawy o wzrost gospodarczy w Chinach oraz rozstrzygnięcia dla sektora bankowego w Polsce. WIG20 na koniec tego kwartału będzie raczej słaby i powinien znajdować się blisko obecnych poziomów - komentuje analityk XTB.

Zgadzają się z tym eksperci Noble Securities. W raporcie przesłanym money.pl dodają jednak, że inwestorzy powinni wziąć pod uwagę ryzyko kolejnych, skokowych dewaluacji juana.

Spowolnienie gospodarcze w Chinach już nie raz dało się inwestorom we znaki. We wtorek, 19 stycznia, chiński urząd statystyczny podał, że PKB Chin w 2015 roku wzrósł o 6,9 procent. To najgorszy wynik od 25 lat. Z powodu paniki, tylko na początku stycznia tego roku, na chińskiej giełdzie wstrzymywano sesję dwukrotnie, co przełożyło się na znaczą przecenę akcji notowanych na giełdach rynków wschodzących.

źródło: money.pl

Kolejne złe odczyty gospodarcze mogą ponownie wywołać panikę na giełdach. Specjaliści z DM PKO BP piszą: "Wiele wskazuje na to, że przed głębszym spowolnieniem (w okolice 3-5 procent) może Chiny uchronić tylko aktywna polityka gospodarcza".

Dalszego stymulowania chińskiej gospodarki spodziewają się Piotr Tukendorf z biura maklerskiego Deutsche Banku. - Motorami wzrostu będą przede wszystkim odradzający się rynek nieruchomości oraz konsumpcja wewnętrzna - komentuje analityk.

Drugim czynnikiem ryzyka dla warszawskiej giełdy są losy sektora bankowego w Polsce. Banki mają około jedną trzecią udziału w indeksie WIG20. Sytuacja związana z podatkiem bankowym jest już jasna, więc można założyć, że inwestorzy uwzględnili ją w swoich strategiach. Niewiadomą pozostaje jednak sprawa tego, w jaki sposób rząd i prezydent rozwiążą sprawę "frankowiczów". Ekonomiści szacują, że przewalutowanie kredytów we frankach po tzw. kursie sprawiedliwym może kosztować sektor bankowy nawet ponad 50 miliardów złotych, czyli kilkukrotność rocznych zysków banków.

Nie brakuje ekonomistów, którzy przekonują, że ustawa frankowa spowoduje zahamowanie akcji kredytowej w bankach, a co za tym idzie, doprowadzi do spowolnienia w całej gospodarce.

Między innymi z tego powodu DM Vestor przewiduje, że pomimo wzrostu PKB w 2016 roku, podatek bankowy oraz niższe ceny surowców sprawią, iż zyski spółek zgrupowanych w indeksie WIG20 w 2016 roku spadną średnio o 9 procent w stosunku do roku wcześniejszego.

Jak sytuacja na rynku ropy naftowej wpłynie na giełdę? - m.in. o tym przeczytasz na drugiej stronie.

Banki centralne zwiększą dodruk pieniądza?

We wzrostach giełdzie warszawskiej może jednak pomóc poprawa koniunktury w krajach rozwiniętych oraz szansa na zwiększenie skali programu skupu aktywów w strefie euro (QE) oraz w Japonii.

"Wzrost gospodarczy w krajach rozwiniętych nie powinien się osłabić, głównie dzięki zwiększonym wydatkom konsumpcyjnym w Europie i USA" - czytamy w raporcie DM Vestor. Eksperci instytucji przewidują, że PKB w strefie euro wzrośnie w 2016 roku o 1,7 procent.

Mario Draghi na konferencji prasowej po ostatnim posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego powiedział, że w marcu dokonany zostanie przegląd polityki monetarnej. Rynek odebrał te słowa, jako zapowiedź ewentualnego powiększenia skali QE lub jego przedłużenie. Przypomnijmy, że obecnie bank skupuje z rynku papiery warte 60 miliardów euro miesięcznie. Pierwotnie działania te miały się zakończyć we wrześniu, jednakże na ostatnim posiedzeniu w ubiegłym roku EBC zdecydował, że zostanie on przedłużony do marca 2017 roku.

Zmiany mogą również nastąpić w Banku Japonii. W grudniu podtrzymał on skup obligacji na poziomie 80 bilionów jenów rocznie. Teraz mówi się o jego zwiększeniu o kolejne 5-15 bilionów jenów.

Ropa najtańsza od ponad 12 lat

W 2016 roku mniejsze jest również ryzyko dalszych spadków cen surowców, w tym ropy naftowej. W ciągu ostatniego roku zostały one tak bardzo przecenione, że powoli zaczęły się zbliżać do poziomu równego kosztom ich wydobycia.

"Czarne złoto" na początku stycznia sięgnęło najniższego poziomu od września 2003 roku. Podobna sytuacja jest w przypadku miedzi, która w styczniu sięgnęła dna z pierwszej połowy 2009 roku. Według analityków PKO BP tanie surowce, słabość globalnego handlu stawiają wiele krajów rozwijających się w trudnej sytuacji.

"Po gwałtownym spadku ceny surowców powinny się ustabilizować. Ropa po 30 dolarów za baryłkę i miedź poniżej 4500 dolarów za tonę mogą być okazją do zakupów” - czytamy raporcie DM Vestor.

Wzrosty cen surowców przełożą się przede wszystkim na spółki wydobywcze. Patrząc jednak na reakcję rynku na wzrost cen ropy w drugiej połowie stycznia, entuzjazm w takich scenariuszu może również przełożyć się na inne sektory.

W nieco innej sytuacji są kraje strefy euro. Analitycy PKO BP zwracają uwagę, że dzięki tańszym surowcom niższe koszty transportu czy ogrzewania zwiększają dochód gospodarstw domowych, co sprawia, że mogą one konsumować więcej dóbr.

Podwyżki w USA i kondycja polskiej gospodarki

Gdy osłabną czynniki polityczne wpływające na polską giełdę, na znaczeniu powinny zyskać "twarde dane" z polskiej gospodarki. Ekonomiści PKO BP przewidują wzrost polskiego PKB o 3,5 procent. Specjaliści z DM Vestor są większymi optymistami, ponieważ szacują 3,6 procent. To i tak nieco mniej niż w przewiduje to ustawa budżetowa na 2016 roku. Rząd założył w projekcie, że gospodarka urośnie o 3,8 procent. Motorem wzrostu powinna być konsumpcja oraz inwestycje.

Za każdym razem wraz ze zbliżającym się posiedzeniem Fed powraca też na rynek temat podwyżek stóp procentowych w USA. Pierwsza od dziewięciu lat miała miejsce 16 grudnia ubiegłego roku. Decyzja była jednym z czynników, który spowodował odpływ kapitału z rynków wschodzących, w tym z Polski.

W kolejnych miesiącach będziemy mieli do czynienia z następnymi podwyżkami kosztu kapitału w USA, co będzie działało na niekorzyść warszawskiego parkietu. "Decyzje Rezerwy Federalnej poprzez wpływ na gospodarkę USA mają duży pośredni wpływ na pozostałe kraje, a zważywszy na wartość i mobilność kapitału będącego w dyspozycji amerykańskich inwestorów, znaczenie dla globalnych rynków finansowych jest jeszcze większe" - czytamy w raporcie DM PKO BP.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)