Na chińskiej giełdzie dzisiaj mocno z początku kołysało, zanim notowania się unormowały i skończyły dwuprocentowymi wzrostami. Regulator rynku zawiesił działanie systemu automatycznie zawieszającego notowania co dało dobre skutki i przegoniło paniczne nastroje. Tymczasem akcje w Japonii w tym roku tylko spadały.
Indeks największych spółek w Szanghaju i Shenzhen CSI300 wzrósł o 2 proc., podobnie jak Shanghai Composite. Jednak w pierwszym tygodniu roku akcje w Chinach spadły o 10 proc., co było najgorszym czasem giełdowym w Państwie Środka od ostatniego lata.
W czwartkowy wieczór regulator rynków papierów wartościowych ogłosił, że zawiesza działanie systemu, blokującego notowania po spadku indeksów powyżej 7 procent, stwierdzając, że działał nie tak jak przewidywano i że zdziałał więcej zła, niż dobra.
Analitycy rynku mówią, że posunięcie regulatora przywróciło życie na giełdzie.
- Rynek wraca do normy. Inwestorzy mogą kupować i sprzedawać kiedy tylko chcą - powiedział Reuterowi Tian Weidong, analityk w Kaiyuan Securities. - W systemie blokującym rynek się dusił.
Rosły wszystkie sektory branżowe, ale szczególnie surowcowy (ponad 6 proc.) i energetyczny (ponad 5 proc.). To natomiast jest spowodowane wysiłkami Pekinu, by zmniejszyć nadwyżki mocy energetycznej, co oczekuje się, że wpłynie na konsolidację branży i da zyski największym spółkom giełdowym.
W Japonii w tym roku jeszcze nie rosło
Natomiast w Japonii rok otworzył się pięcioma dni nieprzerwanych spadków, co dało 7 procent spadku. W piątek Nikkei 225 stracił 0,4 proc. Wszystko przez obawy odnośnie spowolnienia w Chinach i niestabilności juana. Dodatkowo zadziałały obawy o to jak zareagują rynki światowe na dane z amerykańskiego rynku pracy, a Japonia ma przed sobą trzydniowy weekend.
Notowania tegoroczne w Azji src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1451862000&de=1452269400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=ShComp&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=N225&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=HSI&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>