Na giełdach w Chinach nadal nastroje były mocno zmienne. W drugiej połowie sesji rynek oszacował ostatecznie, że cięcia stóp procentowych i redukcja rezerw obowiązkowych przez Ludowy Bank Chin mogą nie wystarczyć, żeby poprawić kondycję gospodarki.
Indeksy zachowywały się podobnie do tego, co się działo wcześniej na Wall Street. Przez ponad połowę sesji rosły, ale w drugiej części dnia wyraźną przewagę znowu zyskali sprzedający. Rynek ocenił, że od rządu i banku centralnego potrzeba gospodarce dużo większego wsparcia, niż to co zrobiono dotychczas.
Indeks wspólny dla giełd w Szanghaju i Szenzen CSI 300 spadł o 0,6 proc., a Shanghai Composite o 1,3 proc. W szczytowym momencie sesji rosły o nawet 3 proc.
- Niekończące się wydarzenia, konfrontujące z globalnymi rynkami, przypominają starą dobrą grę Uderz Kreta. Jak tylko jeden problem znika, już następny jest przyczajony, żeby się pojawić - opisał Wellian Wiranto, ekonomista banku OCBS w Singapurze.
Komunikat z banku centralnego Chin był przyjęty z radością przez inwestorów, niestety ulga nie potrwała długo, gdy zaczęto analizować obraz gospodarki chińskiej i jej wpływu na to co się dzieje na świecie.
- Po pierwsze, powrót wysokiej zmienności w Chinach i kryzys w cenach ropy przywróciły na powierzchnię uwagę zwracana na stronę popytową. W międzyczasie potencjalna podwyżka stóp Fed została odsunięta na dalszy plan, ale wygląda na to, że to tylko kwestia czasu, kiedy wróci - dodał Wiranto.
Natomiast akcje w Japonii odbiły wcześniejsze spadki. W środę Nikkei225 zyskał 3,2 proc. i był to największy dzienny wzrost od października 2011 r. Uspokojenie giełdy w Chinach spowodowało, że do akcji ruszyli łowcy okazji zbytnio przecenionych spółek, głównie wielkich eksporterów i banków.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1440513000&de=1440599400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=N225&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=ShComp&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=HSI&colors%5B2%5D=%23ef2361&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>