"Już 69% Polaków ma oszczędności, to 20 pkt proc. więcej niż 2 lata temu. Udało się przełamać trend sprzed wielu lat, kiedy spadała liczba osób posiadających odłożone środki. Jest to zmiana strukturalna" - powiedział prezes Brunon Bartkiewicz podczas konferencji prasowej.
Można też na to, oczywiście, spojrzeć z innej perspektywy - nadal 31% ludzi w Polsce nie ma żadnych oszczędności, ale jeszcze dwa lata temu aż połowa żyła "od pierwszego do pierwszego", dodał.
W Europie odsetek osób posiadających oszczędności wynosi 70%. W Polsce do 2016 roku oscylował on na poziomie poniżej 50%, co plasowało nasz kraj na końcu stawki.
Pozytywna zmiana to efekt zarówno dobrej sytuacji na rynku pracy jak i transferów z Programu 500+, które umożliwiły niezamożnym gospodarstwom domowym odłożenie pierwszych - choć niewielkich - oszczędności.
"Oszczędzanie stało się bardziej popularne w rodzinach mniej zamożnych. Biedniejsze rodziny zaczęły oszczędzać, choć nie widać tego w agregatach. Tempo wydatków domowych skoczyło z 3% na 5%. Tempo wzrostu depozytów nie poprawiło się. Duży skok dochodów rozporządzalnych w większej części poszedł na konsumpcje, a tylko w pewnej części poszedł na oszczędzanie" - powiedział główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki podczas konferencji.
Z tegorocznej edycji badania wynika, że co trzeci Polak czuje się komfortowo z kwotą własnych oszczędności, co plasuje kraj blisko średniej europejskiej. Rozkład odpowiedzi wskazuje, że Polacy posiadający oszczędności odłożyli przeciętnie ok. 6 swoich pensji.
"Poziom satysfakcji bardzo się poprawił - jesteśmy na drugim miejscu pod względem dynamiki zmiany w stosunku do ubiegłego roku i to kolejna pozytywna wiadomość, choć trzeba podkreślić, że wysokość oszczędności nie jest wysoka na tle Europy ze względu na poziom zarobków" - powiedział ekonomista ING Banku Śląskiego Karol Pogorzelski podczas konferencji.
Pomimo optymistycznych danych na temat rosnącego odsetka oszczędzających Polaków, aż 62% badanych uważa, że lepiej korzystać z życia, niż oszczędzać na później.
"Badania socjologiczne mówią, że Polska epoki ustrojowej transformacji to okres nadrabiania zaległości - Polacy chcą więcej mieć, wyjeżdżać na wakacje, chcą zwiększać zarobki, aby korzystać z życia. 62% - i to jest czołówka badania - mówi, że pieniądze są po to, by je wydawać. Polacy uważają też, że oszczędności na dłuższą metę nie przynoszą przyjemności. Tak uważa aż 44% badanych i jest to najwyższy odsetek spośród wszystkich przebadanych krajów" - powiedział Pogorzelski.
Wskazał także, iż z roku na rok odsetek osób, które pożyczają w parabankach, mają debet w koncie i dług urodziny, czy znajomych spada. Obecnie co drugi Polak deklaruje, że nie posiada żadnego zadłużenia (bez uwzględnienia długu hipotecznego).
"Pod tym względem Polacy również wyróżniają na tle innych krajów - czują się z długami źle. Dyskomfort z posiadania długu kontrastuje jednak silnie z niechęcią względem oszczędzania. Nie lubimy mieć długów, ale jednocześnie nie jesteśmy skłonni, by oszczędzać i zapobiec zadłużaniu się w przyszłości" - podkreślił.
Taki stosunek do pieniędzy implikuje też niską skłonność do oszczędzania na cel długoterminowy, jakim jest m.in. emerytura.
Jak podkreślił Daniel Szewieczek, dyrektor odpowiedzialny za obszar oszczędności i inwestycji w ING Banku Śląskim, Polacy mają ugruntowane krótkoterminowe myślenie o angażowaniu pieniędzy.
"Długi termin to dla Polaka 12 miesięcy. Najwięcej osób angażuje pieniądze na 3 miesiące, a potem 'to się zobaczy'. Dlatego trudno rozmawia się z klientami o angażowaniu pieniędzy na emeryturę, czyli w perspektywie 15, 20 czy 30 lat. To może wiązać się z doświadczeniem, że angażowanie pieniędzy na dłużej w przeszłości wiązało się ze stratą" - powiedział Szewieczek podczas konferencji.
"Polacy pamiętają hiperinflację, wymianę pieniędzy, transfer środków z OFE. Polak nie oszczędza, ale jest gotów, aby go szturchnąć, popchnąć, by zaczął to robić, bo ma świadomość, że powinien to robić we własnym zakresie" - wskazał główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Z badania ING wynika, że większość Polaków uważa, że zapewnienie godziwych emerytur to przede wszystkim zadanie państwa (58%), a w mniejszym stopniu sprawa, o którą powinni zatroszczyć się sami (31%). To może tłumaczyć relatywnie wysokie poparcie dla tzw. pracowniczych planów kapitałowych (z automatycznym zapisem i opcją rezygnacji). Taki program cieszyłby się poparciem około połowy Polaków, choć wiele osób nie ma jeszcze wyrobionego zdania na ten temat.
"Polacy są chętni, by ich zachęcać do oszczędzania długoterminowego na emeryturę. Skłonność jest jedną z najwyższych w naszej próbie. Tylko Wielka Brytania i Hiszpania są wyżej. W większości krajów ta akceptacja nie jest duża. Polacy oczekują, by państwo dbało o naszą przyszłość emerytalną, stąd być może tak wysoki odsetek popierających rozwiązanie jak PPK" - powiedział Benecki.
Wskazał, że autorzy programu PPK muszą jednak zadbać o jego powszechność, ponieważ badanie ING jasno pokazuje, iż Polacy niechętnie myślą o przyszłości.
"Obywatele nie są zbyt efektywni w planowaniu, także finansowym, a myśląc o przyszłości kierują się obecną oceną sytuacji. Ta tzw. pułapka teraźniejszości jest szczególnie niebezpieczna w warunkach polskiego systemu emerytalnego, ponieważ wszystkie możliwe źródła wskazują na spadek stopy zastąpienia" - podkreślił główny ekonomista.
PPK z automatycznym zapisem jest dobrym pomysłem, ale autorzy programu powinni zadbać o powszechność, pokazując korzyści z oszczędzania w długim okresie. Chodzi o to, by pokonać słabość wyobraźni. To powinien być ważny element programu PPK, podsumował.
Finansowy Barometr ING to cykliczne badanie Grupy ING, badające zachowania i postawy konsumentów wobec zagadnień finansowych w Polsce i na świecie. Badanie zostało przeprowadzone w październiku 2017 r. w następujących krajach: Polska, Austria, Belgia, Czechy, Francja, Hiszpania, Holandia, Luksemburg, Niemcy, Rumunia, Turcja, Wielka Brytania, Włochy. W badaniu wzięło udział 12 585 respondentów, w tym 1015 z Polski.