Powoli dobiega końca 2018 rok. Z punktu widzenia zarówno profesjonalnych inwestorów jak i zwykłych oszczędzających, których nie satysfakcjonowało wyjątkowo niskie oprocentowanie w bankach, nie był to łatwy czas.
Bilans wszystkich najważniejszych indeksów giełdowych na świecie jest ujemny. Nawet amerykańska giełda, która jeszcze na początku października biła rekordy wszechczasów, jest lekko pod kreską. Słabo wypadła warszawska GPW, a złoty osłabł w stosunku do głównych walut.
Prognozy analityków czołowych domów maklerskich na kolejny rok też nie napawają optymizmem.
- Czynnikiem, który będzie wpływał zarówno na rynek obligacji, jak i akcji będzie geopolityka. Głównie stosunki handlowe między Chinami oraz Stanami Zjednoczonymi. To wywołana przez Donalda Trumpa wojna handlowa doprowadziła do zmiany prognoz i postrzegania światowej gospodarki jako spowalniającej - zauważa Michał Stajniak, analityk DM XTB. Spodziewa się dalszego hamowania.
Giełdowy zawrót głowy
- W takim środowisku wzrosty na giełdach wydają się być mało prawdopodobne. Bazując na statystyce, można wnioskować, że obecnie powinniśmy szykować się na kolejną falę wyprzedaży, podobnie jak było to na początku tego roku - prognozuje Michał Stajniak.
Ekspert nie wyklucza, że w ciągu roku będzie można zyskać na odbiciach przy okazji chwilowej poprawy nastrojów, ale na pewno nie będzie sprzyjającego otoczenia do łatwego zarabiania na giełdzie.
Główne indeksy giełdowe w 2018 roku
Dariusz Świniarski, zarządzający portfelami w TMS Brokers podkreśla, że szczyt cyklu wzrostowego w gospodarce jest już za nami, co nie musi oznaczać recesyjnego scenariusza w 2019 roku, ale należy zachować ostrożne podejście do kupowania akcji - także w obawie o gorsze wyniki spółek oraz podwyżki stóp procentowych przez banki centralne.
- W optymistycznym scenariuszu, zakładającym m.in. osiągniecie porozumienia pomiędzy Chinami i USA, giełdy mogą powalczyć o mocniejsze odbicie, ale spadki rzędu 15-20 proc. od szczytów na części indeksów trudno będzie wymazać w kilka miesięcy. Natomiast w bazowym scenariuszu zakładamy utrzymanie się niepewności na rynkach - wskazuje Dariusz Świniarski.
Ekspert TMS Brokers podkreśla, że wiele złych informacji już znalazło odzwierciedlenie w cenach akcji. Tym samym do kontynuacji fali spadkowej potrzebne byłoby większe spowolnienie w gospodarce światowej lub też silna eskalacja napięć geopolitycznych.
Sugeruje też, że ze względy na normalizację polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny sektor finansowy w strefie euro, jako główny beneficjent, może radzić sobie lepiej od innych branż.
- W kontekście GPW wpływ globalnego sentymentu jest o tyle ważny, że ponad połowa obrotów generowana jest przez inwestorów zagranicznych. Stąd bez ich udziału nie będzie wzrostów na WIG oraz WIG20 - ocenia Dariusz Świniarski. Dodaje, że pozytywny impuls może wygenerować wejście w życie programu Pracowniczych Programów Kapitałowych, lecz jego implementacja w drugiej połowie 2019 roku może oznaczać, że na efekty przyjdzie poczekać do ostatniego kwartału przyszłego roku.
Stabilny złoty
Potencjalnie więcej możliwości zarabiania pieniędzy dają waluty.
- Złoty wciąż pozostaje relatywnie stabilną walutą i to w zasadzie nie powinno zmienić się w najbliższej przyszłości. Jedynym ryzykiem dla złotego jest nagłe załamanie gospodarcze czy ryzyko polityczne. Z drugiej strony spory wpływ na naszą walutę będzie miało potencjalne spowolnienie w krajach strefy euro. Wobec tego nie powinniśmy obserwować dużych ruchów na parze z euro - sugeruje Michał Stajniak.
Nieco inaczej może być z dolarem. Według analityka DM XTB istnieje spora szansa na spadki, czyli umocnienie się złotego względem dolara. Frank powinien pozostać stabilny ze względu na brak zmian w polityce monetarnej w Szwajcarii, natomiast spore szanse na umocnienie ma japoński jen, który przez większość tego roku był wyprzedawany.
- W przypadku funta wszystko zależeć będzie od tego, czy Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej z porozumieniem czy bez. W przypadku dobrego porozumienia funt powinien wyraźnie drożeć. Jednak nie powinniśmy się spodziewać żadnego przełomu w najbliższym czasie, wobec czego istnieje szansa na słabego funta przez przynajmniej pierwsze miesiące przyszłego roku - prognozuje Stajniak.
Zmiany kursów głównych walut w 2018 roku
Skromne pole do umocnienia złotego w 2019 roku widzi Konrad Białas. Ekspert walutowy TMS Brokers podkreśla, że pozytywnym wyróżnikiem Polski na tle innych rynków wschodzących pozostaje solidne tempo rozwoju gospodarczego, dzięki czemu w ostatnim czasie nieraz złoty był lokalną bezpieczną przystanią. Jednak z drugiej strony mamy presję ze strony rosnącej atrakcyjności rynku długu USA czy to z powodu kontynuowanego cyklu podwyżek stóp procentowych Fed czy podtrzymywanego napięcia związanego z wojnami handlowymi.
- Na tym tle pasywna postawa RPP jest czynnikiem zniechęcającym do napływu kapitału i umocnienia złotego, w szczególności gdy realne stopy procentowe w Polsce są ujemne lub bliskie zera - zauważa Białas.
Prognozuje, że na koniec przyszłego roku kurs euro może wynosić 4,22 zł wobec 4,29 zł obecnie. Sytuacja funta zależy zaś od tego, jaki scenariusz brexitu zostanie zrealizowany.
- Sądzę, że mimo wszystko, nikt tam nie jest gotowy poświęcić dobra kraju i gospodarki dla ugrania kapitału politycznego, stąd bardziej realny jest dla nas brexit na łagodnych warunkach z utrzymaniem bliskich relacji handlowych z UE. Jest też jakaś szansa porzucenia pomysłu brexitu. Jeśli któreś z rozwiązań stanie się pewne, tylko wtedy zobaczymy spory skok wartości funta. Ale na rozstrzygnięcia będzie trzeba poczekać może nawet do wiosny przyszłego roku - wskazuje analityk.
To już czas na obligacje?
Ekonomiści wieszczą spowolnienie gospodarcze. Teoretycznie w tej fazie cyklu koniunkturalnego jest tendencja do przepływu pieniędzy z akcji w stronę bezpieczniejszych obligacji. Czy więc to może być najlepszy sposób na lokowanie oszczędności w 2019 roku?
- W mojej ocenie nie ma obecnie podstaw do masowej rotacji inwestorów z rynku akcji w stronę obligacji rządowych, gdyż te po latach niskich stóp procentowych i przy niskiej inflacji mają za sobą długi okres wzrostów - komentuje analityk TMS Brokers.
Przyznaje jednak, że rynek długu w USA jest obecnie najbardziej atrakcyjny, bo 3 proc. rentowność na 10-letnich obligacjach rządowych stanowi atrakcyjną alternatywę w środowisku podwyższonej zmienności na rynkach akcji. Jednocześnie atrakcyjność obligacji w strefie euro jest niewielka. A realizacja polityki zapowiadanej przez Europejski Bank Centralny będzie dodatkowo negatywnie przekładać się na wyceny.
Michał Stajniak ostrzega, że rentowności narażone są na spore spadki w momencie znacznego wzrostu popytu na obligacje. Historycznie zejście różnicy między 10-letnimi i 2-letnimi papierami w USA poniżej zera będzie dosyć wyraźnym sygnałem potencjalnej recesji, która mogłaby nadejść w przeciągu 1-2 lat.
- W takim środowisku, przy wracającej inflacji, atrakcyjną klasą aktywów powinny być metale szlachetne z naciskiem na złoto - podpowiada Dariusz Świniarski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl