Presja silnego dolara utrzymuje się na rynku złota, a w czwartek znów cena kruszcu porusza się przy wspomnianej psychologicznej barierze. Wszystko przez to, że złoto nie ma również pretekstu do wyraźnych zwyżek. Obecnie nastroje na tym rynku są zróżnicowane i w miarę zrównoważone. Z jednej strony, okolice 1200 USD za uncję wspomogły popyt na złoto, ponieważ wielu inwestorów i konsumentów uznało tę cenę za atrakcyjną. Widać to było zwłaszcza po wynikach sprzedaży najpopularniejszych monet bulionowych.
Z drugiej strony, potencjał wzrostowy jest hamowany przez jastrzębie nastawienie Rezerwy Federalnej w kwestii polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych. Wrześniowa podwyżka stóp procentowych w USA najprawdopodobniej nie kończy cyklu podwyżek: jeszcze w tym roku ma mieć miejsce czwarta podwyżka, a w przyszłym roku stopy mogą być podniesione trzy razy. Taki scenariusz potwierdzają optymistyczne wypowiedzi członków Fed: kilkoro z nich miało publiczne wystąpienia, w których przedstawili oni spójny obraz stabilnego rozwoju amerykańskiej gospodarki. To pokazało inwestorom, że nie zanosi się na zmianę nastawienia Fed, nawet mimo obaw dotyczących wpływu wojny handlowej Stanów Zjednoczonych i Chin na globalną gospodarkę.
Dla inwestorów na rynku złota oznacza to, że cenom kruszcu nadal brakuje wyraźnego kierunku. Jest duża szansa, że konsolidacja w okolicach 1200 USD za uncję będzie trwała jeszcze przez jakiś czas, a do wyrwania się z niej cen złota potrzebny będzie silniejszy impuls.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI