- Jak czytam o tym, że notowane na giełdzie państwowe spółki przeznaczają miliony złotych na Polską Fundację Narodową, to zastanawiam się, gdzie są wielcy prywatni akcjonariusze i dlaczego jeszcze nie idą do sądu - mówi Krzysztof Folta, prezes i główny akcjonariusz spółki TIM, który wprowadził ją na warszawski parkiet prawie 20 lat temu. Giełdowy "dinozaur", jak sam siebie określa, w rozmowie z money.pl przestrzega też przed "bańką spekulacyjną" na rynku nieruchomości w Polsce.
Łukasz Pałka, money.pl: Znana hurtownia farmaceutyczna Pelion po prawie 20 latach właśnie znika z warszawskiej giełdy.
*Krzysztof Folta, prezes spółki TIM SA: *Debiutowaliśmy w tym samym czasie.
Dokładnie, dzień po dniu w 1998 roku.
A jeszcze w 1997 roku zostaliśmy dopuszczeni do wejścia na giełdę jako spółka publiczna. Podobnie było z Pelionem. Chyba wiem, do czego pan zmierza...
No właśnie... myślał pan kiedyś o tym, że po tylu latach nadszedł już czas, by również wycofać się z rynku kapitałowego?
Szczerze mówiąc, to nie. Być może jestem już na naszej giełdzie dinozaurem, ale mam jeszcze kilka pomysłów, które chciałbym zrealizować.
Główny akcjonariusz TIM-u, Elektrotimu, a także kluczowy inwestor w spółce Sonel. To mało?
Wydaje mi się, że mam jeszcze "czarnego konia", którego chciałbym wprowadzić na rynek. Niedawno powołaliśmy spółkę o nazwie 3LP, która specjalizuje się w outsourcingu usług logistycznych dla sektora e-commerce. Pod Wrocławiem dysponujemy około 40 tys. mkw. powierzchni magazynowej. Na razie głównym klientem tej spółki jest TIM, ale możliwości rozwoju są naprawdę spore.
Prowadzimy teraz szereg drogich inwestycji, by automatyzować magazyn i jeszcze lepiej dostosować go do obsługi klientów z branży e-commerce. Sami kilka lat temu zdecydowaliśmy się na ryzykowny krok, by zamknąć regionalne oddziały TIM-u na terenie Polski i skupić się na sprzedaży internetowej, obsługiwanej z magazynu pod Wrocławiem. Efekt był taki, że dziś sprzedaż za pośrednictwem sieci zapewnia nam około 70 proc. przychodów.
A ponieważ, jak wspomniałem, inwestycje są kosztowne, nie wykluczam, że 3LP będzie potrzebowało kapitału do dalszego rozwoju.
Wówczas zapuka pan do inwestorów giełdowych?
Tak. Chciałbym, żeby docelowo spółka 3LP znalazła się na rynku głównym giełdy.
I nie przeszkadza panu to, że dziś prestiż z obecności na giełdzie wydaje się mniejszy niż jeszcze kilka lat temu?
Dlaczego?
Choćby dlatego, że od wielu miesięcy GPW nie ma prezesa i zbyt dużo wokół niej polityki.
To jednak nie znaczy, że giełda jest niepotrzebna. Myślę, że sam brak prezesa nie jest tu aż takim problemem.
A co?
Spora niepewność wokół przyszłości Otwartych Funduszy Emerytalnych. Kiedyś to OFE zapewniały giełdzie paliwo. A dzisiaj ciągle nie wiadomo, w jakiej dokładnie formie te fundusze będą funkcjonować po zapowiadanej reformie. To oczywiste, że taka sytuacja nie sprzyja zaufaniu do rynku kapitałowego.
Patrząc zaś z dłuższej perspektywy tych prawie 20 lat obecności na giełdzie, to źle się stało, że w okresie wielkiej hossy sprzed 10 lat na rynek zostało dopuszczonych wiele spółek, które nie powinny się na nim znaleźć.
Ma pan na myśli rynek NewConnect?
Powiedzmy, że wolałbym, by te spółki miały większe obowiązki informacyjne. Tymczasem na giełdzie był czas, że nawet "kiosk z warzywami" można było wprowadzić na NewConnect. To uderzyło w reputację rynku.
Rozumiem, że pana zdaniem drobni inwestorzy ciągle nie ufają giełdzie?
To widać po tym, gdzie obecnie ludzie pompują pieniądze wycofywane z bankowych lokat, które przy obecnym poziomie stóp procentowych nie dają im zarobić. Te środki wcale nie wędrują na giełdę, a w nieruchomości. Raport NBP podaje, że w ubiegłym roku 70 proc. mieszkań zostało kupionych za gotówkę. Zakładam więc, że w celach spekulacyjnych.
Ludzie liczą na to, że zyski z najmu będą wyższe niż na lokatach.
Problem w tym, że wbrew pozorom to wcale nie jest łatwy kawałek chleba - wystarczy wspomnieć tu o tym, jak trudno w Polsce pozbyć się nierzetelnego lokatora. A z drugiej strony - może dojść do powstania kolejnej bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Historia zna przecież masę takich przypadków.
Nie wierzy pan w rynek nieruchomości?
Twierdzę tylko, że trzeba być bardzo ostrożnym. I nie ufać ślepo prognozom, które mówią o jego świetnych perspektywach. Odkąd pamiętam, mówi się, że w Polsce brakuje co najmniej 1,5 mln mieszkań. Zaintrygowało mnie to i sprawdziłem, że rocznie oddaje się u nas około 140 tys. lokali, za Gierka w szczytowym okresie w 1978 r. było to nawet 280 tys. A skoro tak, to dlaczego ciągle brakuje 1,5 mln? Przecież ostatni rocznik wyżu demograficznego pojawił się już wiele lat temu.
Rynek mieszkań na wynajem jest dobry dla funduszy emerytalnych i innych instytucji, które inwestują długoterminowo. Tylko wydaje mi się, że nikt poważnie nie będzie o nim myślał, dopóki przepisy w Polsce nie będą w znacznie większym stopniu chronić właścicieli mieszkań przed nieuczciwymi najemcami.
Skoro o nieruchomościach mowa. REIT-y zapewnią giełdzie dopływ świeżego kapitału?
Chyba jest zbyt wcześnie, by spekulować na ten temat. Ciągle nie wiemy, jaki dokładnie kształt mają mieć te fundusze.
Były prezes GPW Wiesław Rozłucki mówił niedawno w money.pl, że giełda powinna realizować strategię długoterminowej budowy oszczędności Polaków.
Szczerze mówiąc, to nie mam przekonania, by komukolwiek udało się zachęcić znaczną część Polaków do lokowania oszczędności na giełdzie i przerzucania środków między spółkami. Na rynku wciąż mamy zbyt mało spółek dywidendowych. Poza tym te największe są w dużej mierze kontrolowane przez państwo, a to nie sprzyja budowaniu zaufania wśród drobnych inwestorów.
Dlaczego?
Bo jak czytam o tym, że notowane na giełdzie państwowe spółki przeznaczają miliony złotych na Polską Fundację Narodową, to zastanawiam się, gdzie są wielcy prywatni akcjonariusze i dlaczego jeszcze nie idą do sądu. Ten przykład wyraźnie pokazuje, że w tych spółkach takie kwestie jak finanse i rentowność biznesu w najlepszym wypadku są na drugim planie, a czasami w ogóle nie widać ich na horyzoncie.
Co w takim razie daje panu dzisiaj giełda?
Myślę, że ciągle większą wiarygodność. To prawda, że ponosimy koszty, musimy przestrzegać obowiązków informacyjnych, odsłaniać się przed konkurencją. Ale gdybym teraz chciał pozyskać kapitał na inwestycje, to możliwości też byłyby spore. Nasza obecność na giełdzie jest ważna dla instytucji finansowych, które traktują sprawozdania finansowe jako bardziej wiarygodne.
W pierwszym półroczu Grupa Kapitałowa TIM miała ponad 3 mln zł straty netto wobec zysków w tym samym okresie ubiegłego roku.
To efekt tego, że spółka 3LP jest w początkowej fazie rozwoju, a to generuje duże koszty. Wynik rzeczywiście był gorszy, ale nie mamy żadnych ograniczeń, by się rozwijać i wyjść na plus. Liczę też na to, że w przyszłym roku odczujemy odbicie na rynku budowlanym, co pozytywnie wpłynie na nasze wyniki. Ponadto 3LP z miesiąca na miesiąc pozyskuje nowych klientów, co poprawia rentowność tej spółki.
Kurs akcji spółki TIM w ostatnich trzech latach src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1411375269&de=1506031200&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=TIM&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>