Po nerwowej reakcji amerykańskich graczy zakończonej przeceną, po przedstawieniu planów ratowania sektora bankowego, w środę sytuacja na rynku się uspokoiła, a indeksy lekko zyskały na wartości.
Na zamknięciu indeks Dow Jones wzrósł o 0,64 proc., wskaźnik szerokiego rynku S&P500 zyskał 0,8 proc. a technologiczny Nasdaq Comp. zwyżkował o 0,38 proc.
Liderami zwyżek w środę były banki, które na poprzedniej sesji z kolei pociągnęły indeksy w dół.
Pretekstem do zwyżki cen akcji banków stało się zaproszenie do Senatu prezesów największych instytucji finansowych, którzy mieli przedstawić swój pomysł na wydatkowanie otrzymanych od rządu środków na ratowanie kondycji swoich firm.
Inwestorzy czekali też na ostateczne zatwierdzenie planu stabilizacyjnego prezydenta Obamy. Prezydent chce złożyć podpis pod tym planem do 16 lutego, ale wcześniej jego ostateczną wersję musi zatwierdzić parlament.
Republikanie i demokraci spierali się jeszcze nad tym, ile ostatecznie środków zostanie przyznanych na ratowanie amerykańskiej gospodarki, ale ogólny kształt programu zyskał już akceptację obu stron.
W ciągu dnia lider senackiej większości Harry Reid poinformował, że obie strony uzyskały już porozumienie, a pełna wartość programu prezydenta Obamy wyniesie 789 mld USD. To kilkadziesiąt miliardów dolarów mniej niż pierwotnie planowano, ale dzięki wejściu planu w życie amerykańska gospodarka powinna wzbogacić się o 3,5 mln nowych miejsc pracy.
Nastrojów wśród posiadaczy akcji instytucji finansowych nie popsuła rekordowo słabe wyniki Credit Suisse, który w czwartym kwartale 2008 roku miał 5,61 mld euro straty netto. To wynik znacznie gorszy od oczekiwań analityków.
Producent luksusowych domów, firma Toll Brothers, poinformował, że w pierwszym kwartale tego roku zanotuje znaczny spadek popytu.
Tracili posiadacze akcji spółek paliwowych, które poszły w dół wraz ze spadającą ceną ropy naftowej. Ceny ropy spadły w ciągu dnia poniżej 36 USD za baryłkę, a stało się to po nadspodziewanie mocnym wzroście zapasów paliw.
- Czytaj komentarz Money.pl: GPW: Inwestorzy wciąż ostrożni