Ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów, w której przewidziano monitorowanie przewozu paliw płynnych, alkoholu skażonego i suszu tytoniowego pogorszy ona konkurencyjność i efektywność gospodarki, uważa Konfederacja Lewiatan.
Sejm uchwalił dzisiaj ustawę o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów. Nad projektem będzie teraz pracował Senat. W ocenie Konfederacji Lewiatan, wprowadzenie systemu nie pozwoli zrealizować zakładanych celów, a dodatkowo zaburzy elastyczność i szybkość dostaw towarów, zwiększy ryzyko i koszty działalności uczciwego biznesu.
"Nowe przepisy mają wejść w życie już po 14 dniach od dnia ogłoszenia ustawy. W tym czasie firmy nie zdążą się przygotować do wypełniania nakładanych na nie obowiązków. Będą musiały wprowadzić zmiany w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, przeszkolić pracowników, dostosować systemy informatyczne. Potrzebny do tego czas to co najmniej 6 miesięcy. Lewiatan apeluje do senatorów, aby umożliwili uczciwym firmom działanie w zgodzie z nowymi przepisami i wydłużyli vacatio legis ustawy do 1 lipca 2017 r., zaś w części dotyczącej kar - do 1 sierpnia 2017 r." - czytamy w komunikacie.
"Skala przewozów objętych monitoringiem oraz zakres raportowanych danych spowodują, że system nie będzie skutecznym narzędziem walki z patologiami. Obawiamy się, że wielkość obciążeń zakłóci działalność uczciwych przedsiębiorstw transportowych, zaś nielegalne praktyki w dalszym ciągu będą mogły rozkwitać schowane w ogromnych wolumenach przekazywanych informacji, nieodkryte ze względu na brak możliwości analitycznych służb kontrolnych" - powiedział doradca podatkowy, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan Przemysław Pruszyński, cytowany w komunikacie.
Według Lewiatana, poważne zastrzeżenia budzi zarówno wysokość sankcji, jak i dodatkowe środki, które mogą być zastosowane w trakcie kontroli. Wystarczającym powodem do przerwania transportu, pobrania od przewoźnika kaucji w wysokości 1 000 zł oraz nałożenia obowiązku dostarczenia środka transportu do oddziału celnego, jest omyłka dotycząca rodzaju, ilości, masy lub objętości towaru lub jeśli przewóz towaru wiąże się ze zwiększonym ryzykiem. Tego rodzaju przepis pozostawia zbyt duże pole swobody organom kontroli oraz naraża przewoźnika na sankcje oraz utratę cennego w przewozach drogowych czasu.
"Dodatkowo środek transportu lub towar może zostać zatrzymany i skierowany do najbliższego 'wyznaczonego miejsca', jeżeli kierowca nie przedstawi numeru referencyjnego (nawet w przypadku jego nadania). Przewoźnik ponosi tym samym szereg kosztów związanych z zatrzymaniem pojazdu, w tym za usunięcie, strzeżenie i jego przechowywanie. Koszty te mogą wynieść zgodnie z projektem ponad 1 500 zł (za usunięcie pojazdu) oraz niemal 200 zł za każdą dobę przechowywania i strzeżenia" - czytamy dalej.
Ustawa przewiduje też sankcję w wysokości 20 000 zł dla przewoźnika w przypadku stwierdzenia, że towar nie odpowiada co do rodzaju, ilości, masy lub objętości wskazanej w zgłoszeniu. Przewoźnik bazuje w tym zakresie na danych zleceniodawcy przewozu i nie ma możliwości weryfikacji ich prawidłowości czy prawdziwości, dlatego też nie powinien podlegać karze.
Zdaniem Lewiatana, ustawa nie uwzględnia współczesnych mechanizmów funkcjonujących w branży transportu i logistyki. Pojawia się wiele wątpliwości, czy np. w przypadku tzw. przewozów drobnicowych, firmy w ogóle będą w stanie spełnić nakładane na nie obowiązku.
Wątpliwości budzi także zakres stosowania ustawy. Monitoringiem ma zostać objęty transport towarów zawierających w składzie alkohol całkowicie skażony. Zdaniem Pruszyńskiego, w praktyce oznacza to, że regulacją objęte zostaną firmy kosmetyczne, które transportują "masy kosmetyczne", zawierające w składzie skażony alkohol. Co istotne, wydzielenie alkoholu z kosmetyku praktycznie nie jest możliwe, a w całej branży nie stwierdzono nieprawidłowości.