Wszystko przez słowa ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Przebywa on na kongresie World Nuclear Spotlight Poland. Powiedział tam, że Ministerstwo Energii podejmuje ostrą walkę o zgodę na włączenie do miksu energetycznego energetyki jądrowej.
To kolejny sygnał, że rząd jest zdeterminowany, aby zbudować blok atomowy w Polsce. Jak zaznaczył Tchórzewski, do 2040 r. energetyka jądrowa może mieć wielkość nawet 10 GW.
Zapowiedzi ministra dotkliwie odczuły spółki energetyczne. Zwłaszcza – PGE. Zdaniem analityków stało się tak, gdyż inwestorzy oceniają, że państwowy gigant byłby jednym z głównych udziałowców i finansujących polską elektrownię atomową. A według ekspertów jest to inwestycja wyjątkowo ryzykowna i niepewna. Wpływają na to przede wszystkim koszty - dziesiątki miliardów złotych- oraz długi termin czy fakt, że od energetyki atomowej w zachodniej Europie się raczej odchodzi.
Nie tylko PGE będzie niemiło wspominać dzisiejszą sesję. O 4,2 proc. spadły także notowania innej wielkiej spółki energetycznej, czyli Tauronu. Oberwało się także Energi, której akcje spadły o 3,9 proc. Na tym tle dobrze wygląda notowana na mWIG40 Enea, której wartość akcji spadła jedynie o 1,9 proc.
Od dojścia do władzy Prawa i Sprawiedliwości atmosfera wokół pomysłu budowy elektrowni jądrowej zdecydowanie się zmieniła. Była premier Ewa Kopacz pod koniec kampanii wyborczej w 2015 r. zarzucała oponentom, że "mają z tyłu głowy" budowę bloków jądrowych, podczas gdy ona chce stawiać na węgiel. Sama zmiana atmosfery po wprowadzeniu się nowych twarzy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie wystarczyła. Przed rokiem minister energii Krzysztof Tchórzewski otwarcie powiedział, że przez dwa lata rząd nie mógł zdecydować się co robić z energetyką jądrową.
Koszty budowy polskiej atomówki mają zamknąć się między 40 a 70 mld zł. Wszystko będzie zależało od tego, czy rząd zdecyduje się na bloki o łącznej mocy 3000 MW czy 4500 MW.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl