Jeśli dojdzie do przejęcia należącego do General Motors Opla przez Grupę PSA, polskie fabryki w Tychach i Gliwicach "obronią się", uważa wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.
"Rozmawiam w tej sprawie z odpowiednimi osobami w Niemczech i we Francji. Nasze zakłady - te jedne z najbardziej wydajnych - się obronią. Kompetencje zakładów w Tychach i Gliwicach, jeżeli dojdzie do ewentualnego połączenia, mogą stać się okazją do powiększenia biznesu, ale o tym porozmawiamy za kilka miesięcy" - powiedział Morawiecki dziennikarzom.
W Polsce są dwie fabryki Opla, w których pracuje ok. 4 tys. osób. Fabryka samochodów w Gliwicach jest jedną z trzech największych takich fabryk koncernu. W zeszłym roku wyprodukowała ponad 200 tys. aut, prawie dwa razy więcej niż brytyjskie zakłady Vauxhall. Jak zauważała "Gazeta Wyborcza", w Gliwicach produkują najnowszą generację modelu Astra, co powinno zapewnić tym zakładom przyszłość do końca tej dekady.
Zdaniem "GW", w gorszej sytuacji może być fabryka silników w Tychach, która dwa lata temu wstrzymała produkcję na czas modernizacji. "GM zapowiadał, że zainwestuje 250 mln euro w produkcję w Tychach nowych silników Diesla i rozpocznie ich produkcję w 2017 r. Ale potem ten termin przełożono o rok. Na razie zapowiadane dla zakładu w Tychach nowej konstrukcji silniki Diesla są produkowane w fabryce silników Opla na Węgrzech, ponad trzy razy większej niż w Tychach" - czytamy w dzienniku.
Do tej pory PSA słowem nie wspomniało o planach wobec polskich fabryk Opla ani o rozmowach na ten temat z naszym rządem, podkreślała kilka dni temu "GW".
Grupa PSA jest właścicielem m.in. marek Peugeot, Citroen. Jak podawała ostatnio "Rzeczpospolita" ewentualna transakcja przejęcia Opla jest wyceniana na 2 mld USD, a jeśli do niej dojdzie, PSA stanie się drugą po Volkswagenie grupą motoryzacyjną w Europie. Volkswagen ma 24,1% udziału, PSA plus Opel miałyby 16,3%, a Renault - 10,1%.