Najmocniej ucierpiały wtedy notowania soi, dynamicznie spadły także ceny kukurydzy. Najlepiej radziły sobie natomiast notowania pszenicy w USA, które sesję z minionej środy zakończyły na niewielkim, wręcz symbolicznym minusie, a w późniejszych dniach dynamicznie wzrosły. Zwyżki te nie miały już jednak dużego związku z polityką handlową pomiędzy Chinami a USA.
Wzrost notowań pszenicy w Stanach Zjednoczonych na początku bieżącego tygodnia był związany m.in. z danymi zaprezentowanymi w poniedziałkowym raporcie amerykańskiego Departamentu Rolnictwa. Instytucja ta podała, że na koniec minionego tygodnia jedynie 30 procent uprawianej w USA pszenicy ozimej jest dobrej lub bardzo dobrej jakości. To spadek o 2 punkty procentowe w porównaniu z wcześniejszym tygodniem. Jest to także wynik gorszy od większości prognoz, które i tak nie były wygórowane. Dodatkowo, wynik ten jest znacznie gorszy od raportowanej jakości w analogicznym czasie poprzedniego roku: wtedy udział pszenicy dobrej i bardzo dobrej jakości w całości upraw wyniósł 53%.
Słaby tegoroczny wynik jest potwierdzeniem obaw inwestorów o to, że tegoroczne zbiory pszenicy w Stanach Zjednoczonych mogą być mizerne. Na kluczowych terenach upraw tego zboża w USA pogoda była niekorzystna: przeszkadzały niskie temperatury oraz niedostateczna ilość opadów deszczu.
Dodatkowym wsparciem dla cen pszenicy były informacje z Rosji. Według doniesień różnych instytucji analitycznych (IKAR, SovEcon), w kraju tym podniesione zostały ceny eksportowe pszenicy ze względu na problemy z jej podażą. Tak czy inaczej, eksport pszenicy z Rosji jest większy niż w poprzednim sezonie.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI