Presja podażowa na rynku amerykańskiej ropy naftowej powinna być faktycznie lepiej widoczna, ponieważ to właśnie w Stanach Zjednoczonych ma miejsce łupkowa rewolucja, prowadząca do tamtejszego wzrostu wydobycia ropy naftowej, a ostatnio również do wzrostu eksportu. Jeszcze w styczniu oczekiwane jest dotarcie produkcji ropy naftowej w USA do bariery 10 mln baryłek dziennie, a nawet jej pokonanie, co oznaczałoby najwyższe poziomy produkcji od lat 70. dwudziestego wieku. Taki scenariusz wydaje się wręcz przesądzony - a dodatkowo, najprawdopodobniej nie zatrzyma on dalszych wzrostów produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie źródła rządowe zapowiadają, że w 2019 roku produkcja ropy w USA może pobić kolejny rekord i sięgnąć 11 mln baryłek dziennie. To oznaczałoby już bezpośrednią konkurencję z Rosją o miano największego producenta ropy naftowej na świecie.
Rosnąca produkcja ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych budzi także obawy o to, że obecne zwyżki cen tego surowca są już przesadzone. Zapasy ropy naftowej na świecie są w końcu nadal duże, a walka OPEC z nadwyżką tego surowca w bieżącym roku jest utrudniona właśnie przez sytuację w USA.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI