Po chwilowej przerwie wraca temat wojen handlowych. W nocy administracja prezydenta Donalda Trumpa zapowiedziała nałożenie ceł na towary importowane z Chin o wartości 200 mld dolarów. To natychmiast popsuło nastroje na rynkach, zwiększając awersję do ryzyka i powodując przecenę złotego. Od tego jak długo strach przed amerykańsko-chińską wojną handlową będzie się utrzymywał, będzie zależało to, jak długo będzie utrzymywać się podażowa presja na złotego i inne waluty krajów zaliczanych do rynków wschodzących.
Impulsy płynące ze świata, w połączeniu z zachowaniem EUR/USD, to obecnie podstawowy czynnik decydujący o losach złotego. Na drugi plan schodzą czynniki krajowe. Dotyczy to też kończącego się dziś posiedzenia RPP. Posiedzenia, które wprawdzie nie przyniesie zmian stóp procentowych i retoryki Rady, ale z uwagi na publikację najnowszych prognoz PKB i inflacji, będzie ciekawsze niż to poprzednie.
Można oczekiwać, że RPP wyraźnie podwyższy prognozy wzrostu gospodarczego na ten rok, jednocześnie w równie zdecydowany sposób obniży prognozy inflacji. Te ostatnie zostaną jednakże podwyższone na lata kolejne. Być może przy nieco niższej ścieżce wzrostu gospodarczego w stosunku do prognoz z marca. Ogólnie wymowa tego wszystkiego będzie lekko jastrzębia. Pozostanie to jednak bez wpływu na złotego, bo zostanie zneutralizowane przez wciąż mocno gołębią retorykę Rady. Summa sumarum posiedzenie RPP, jakkolwiek wniesie sporo nowego do oceny sytuacji, to będzie bez wpływu na rynek walutowy.
Obserwowane dziś osłabienie złotego doskonale wpisuje się w sytuację na wykresach polskich par, gdzie po wcześniejszym silnym, kilkudniowym umocnieniu polskiej waluty, odreagowanie jest rzeczą naturalną. Ten proces został już zainicjowany wczoraj, gdy nastroje na świecie były jeszcze dobre. Pozytywną informacją jest to, że układ sił na wykresach nie wskazuje na możliwość dłuższej wyprzedaży złotego i powrotu notowań do poziomów z początku miesiąca (euro po 4,41 zł). W tej chwili najbardziej prawdopodobnym scenariuszem są kilkudniowe wahania na poziomach nieco wyższych niż obecnie. Dopiero po takiej stabilizacji wzrośnie ryzyko osłabienia złotego. Nie stanie się to jednak wcześniej niż w sierpniu.
Komentarz przygotował:
Marcin Kiepas
analityk niezależny