Inwestorzy w USA mieli mieszane uczucia. Dow Jones spadł o 0,31 proc., a S&P wzrósł o 0,34 procent.
Sesja w USA była wczoraj bardzo zmienna, choć w ograniczonym (ok. 100 pkt.) przedziale. Początki były bardzo trudne, na wykresach pojawiła się prawie pionowa linia w dół. To efekt kolejnych słabych danych z rynku pracy, których kulminację poznamy dziś o 14.30. Kalendarz wydarzeń można zobaczyć tutaj.
Ostatecznie indeksy pokazały, że rynek wciąż nie jest jednoznaczny co do kierunku i trwa w konsolidacji. Bardziej wyraźnych ruchów będziemy mogli spodziewać się dzisiaj, po wyżej wymienionych danych.
Jak będą się zachowywać indeksy na świecie, można sprawdzić wtym dziale.
Wydarzeniem dnia miało być wystąpienie Baracka Obamy. Ze słów prezydenta-elekta nie dowiedzieliśmy się specjalnie niczego nowego. Z konkretów padł jeden fakt - ulgi podatkowe, uwzględnione w przyszłym budżecie, dla 95 proc. podatników wyniosą aż 1000 dolarów od osoby. Sporo. Cały plan Obamy ma kosztować min. 775 mld dol., czyli 5 proc. amerykańskiego PKB.
src="http://static1.money.pl/i/a/22/34838.gif"/>
Mimo że nie jest to rekord wśród innych gospodarek na świecie, część ekonomistów zaczyna się zastanawiać, czy aby wszystkie zmiany nie są aby zbyt duże, czyli powolne we wprowadzaniu. Co prawda Obama dał Kongresowi zaledwie kilka tygodni na przyjęcie zmian legislacyjnych, ale rzeczywiście - oprócz strukturalnych zmian, Ameryce mogą się przydać, mniejsze, ale szybsze _ pakiety pomocy _.