W ostatnich dniach wsparciem dla cen miedzi była względna słabość amerykańskiego dolara, który oddawał część zwyżek z wcześniejszych tygodni. Jednak sytuacja na rynku walutowym i tak miała drugorzędne znaczenie przy kształtowaniu się cen miedzi: najważniejszym czynnikiem, który doprowadził do zwyżki, były obawy o strajk górników w kopalni Escondida w Chile.
Chile odpowiada za około jedną trzecią globalnego wydobycia miedzi, natomiast Escondida to największa kopalnia miedzi na świecie: produkowane jest w niej około 5-6% całkowitego globalnego wydobycia miedzi. To sprawia, że inwestorzy są szczególnie wrażliwi nie tylko na wydarzenia w Chile, lecz także konkretnie w tej kopalni.
Ich wrażliwość jest tym większa, że górnicy z Escondida nie dalej jak w minionym roku mocno wstrząsnęli rynkiem miedzi na świecie. Ze względu na nieudane negocjacje z zarządem spółki BHP Billiton, zarządzającej kopalnią, zdecydowali się oni na strajk, który potrwał 1,5 miesiąca. Tym razem może, ale nie musi być podobnie. Na razie górnicy zaproponowali własne warunki dotyczące zarobków i bonusów, które są ambitne i mogą być trudne do spełnienia przez BHP Billiton. Wśród inwestorów panują więc obawy, że spółka odniesie się do nich sceptycznie, wysuwając kontrpropozycję, która z kolei nie zostanie przyjęta przez pracowników kopalni. Negocjacje obu stron trwają już od dłuższego czasu i w tym roku już kilkakrotnie nie osiągnięto porozumienia.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI