Wskazania wzrostu gospodarczego USA w piątek to tzw. szybki szacunek Biura Analiz Ekonomicznych USA (BAE). Gdyby 0,7 proc. wzrostu gospodarki w pierwszym kwartale potwierdziło się w kolejnych odczytach, byłby to najgorszy kwartał od dokładnie trzech lat.
Przypomnijmy, w ostatnich trzech miesiącach ub.r. gospodarka USA rosła w tempie 2,1 proc. W tym roku początek był słaby. Prognozy ekonomistów wskazywały na wzrost o 1,2 proc., czyli przestrzelili o aż 0,5 pkt. proc. Ostatnio tak bardzo analitycy minęli się na minus z wynikiem w drugim kwartale ub.r.
Z czego wynika osłabienie tempa wzrostu? Dane BAE wskazują na osłabienie tempa wzrostu wydatków konsumpcyjnych, co dodało zaledwie 0,23 pkt. proc. do dynamiki PKB. W ostatnich czterech latach nie było tak słabego pod tym względem kwartału.
Spadek PKB wynika jednak w dużej mierze też z ograniczania inwestycji federalnych - to odjęło od dynamiki PKB 0,3 pkt. proc. Trump prowadzi akcję cięcia funduszy wielu rządowym agencjom. Wydatki instytucji państwowych spadły w pierwszym kwartale realnie o 12,4 mld dol., z czego 5,5 mld dol. na poziomie federalnym, a 7 mld dol. na poziomie stanów.
Jak efekt Trumpa można potraktować jeszcze sprawę handlu zagranicznego. Po raz pierwszy od wielu lat eksport rósł szybciej niż import - w porównaniu z czwartym kwartałem eksport zwiększył się o 30,1 mld dol. a import o 27,8 mld dol. W rezultacie wpływ handlu zagranicznego na PKB był pozytywny i dodał do dynamiki 0,07 pkt. proc.
Pozytywnie zadziałał też wzrost inwestycji prywatnych - dając 0,69 pkt. proc. do dynamiki PKB. Kwartał wcześniej było to jednak aż 1,47 pkt. proc. Inwestycje prywatne brutto wzrosły do 3,15 bln dol. z 3,04 bln rok temu.
Reforma podatkowa może jeszcze poczekać
Więcej konkretnych danych odnośnie wpływu Trumpa na gospodarkę wyczekiwać trzeba w momencie, gdy przeprowadzi przez Kongres swoje propozycje podatkowe. Pierwsze ich efekty dla gospodarki pojawią się nie wcześniej niż w przyszłym roku.
W środę wieczorem administracja prezydenta przedstawiła długo oczekiwane założenia planów reformy systemu podatkowego. Oceniono, że są ogólnikowe, zwracając uwagę na brak rozwiązań finansujących reformę. Może to być przeszkodą dla poparcia reformy przez "jastrzębie" z Partii Republikańskiej, którzy są przeciwni zwiększaniu deficytu budżetowego.
Trump proponuje obniżenie podatków od przedsiębiorstw i małych firm do 15 proc. z 35 proc. Dla podatników indywidualnych przewiduje się wprowadzenie trzech progów podatkowych (10 proc., 25 proc. i 35 proc.) z 7 progów obecnie i cięcie najwyższej stawki 39,6 proc.
Podwojona ma być kwota wolna oraz zlikwidowane wszystkie ulgi poza rodzinnymi, od odsetek od kredytów hipotecznych oraz na wydatki dobroczynne.
Proponuje się również jednorazowy podatek od powrotu do USA trzymanych za granicą przez amerykańskie przedsiębiorstwa zysków. Nie wskazano konkretnej stawki, ale Steven Mnuchin, sekretarz skarbu USA wspominał o stawce 10 proc.
Projekt reformy nie wskazuje na źródła finansowania proponowanych rozwiązań. Reforma ma mieć charakter samofinansujący, co nastąpi gdy przyspieszy wzrost gospodarczy do około 3 proc. rocznie. To generowałoby dodatkowe wpływy podatkowe. Jako finansowanie reformy podaje się też likwidację ulg i luk w systemie.
Republikanie pod okiem spikera Izby Reprezentantów Paula Ryana pracują jednocześnie nad własnym projektem, który według słów Ryana jest w 80 proc. zgodny z planami prezydenta. Zakłada on trzy progi podatkowe: 12, 25 i 33 proc. oraz obniżkę CIT do 25 proc. i podatku od małych firm do 25 proc.
Ryan od dłuższego czasu pracuje nad rozwiązaniami, które mają sfinansować reformę. Opierają się one na wprowadzeniu 20-proc. podatku granicznego na import (border adjustment tax, BAT). Propozycja BAT jest neutralna dla budżetu. Z tego tytułu w ciągu dekady ma wpłynąć do kasy państwa 1,1 bln dol., co z kolei finansować ma pozostałą część reformy.