*Podatek od zysków z giełdy obowiązuje od 1 stycznia 2004 roku. Jedynym zyskiem, jaki odnieśliśmy z jego wprowadzenia, jest wiedza o tym, ilu jest czynnych inwestorów. Wprowadzając go fiskus liczył, że opodatkuje ponad milion osób - tyle przecież wynosiły szacunki, dotyczące otwartych rachunków w biurach maklerskich. Tymczasem okazało się, że rok temu rozliczyć się musiało zaledwie 256 tys. osób, a zysk z tego tytułu wyniósł około 500 mln złotych. Czy warto było? *
Eksperci są zgodni, że wprowadzenie podatku na rozwijającym się giełdowym rynku zawsze powoduje spadek obrotów. Głośne było wprowadzenie podatku od zysków kapitałowych na Węgrzech w 2001 roku. W roku, w którym zaczął obowiązywać, średnie miesięczne obroty na giełdzie w Budapeszcie spadły o 59 proc.
Nie może być tak, że rząd chce prywatyzować poprzez giełdę kolejne spółki, a w tym samym czasie karze najbardziej aktywnych inwestorów, którzy potrafią na parkiecie zarobić.
Absurdalnych pomysłów w ustawie wprowadzającej podatek giełdowy jest więcej. W większości państw, gdzie obowiązuje opodatkowanie zysków z parkietu, stosowana jest np. kwota wolna od obciążeń fiskalnych. W Polsce nie jest ważne, czy się sprzedało jedną akcję, czy tysiące, podatek trzeba obliczyć i zapłacić.