Tim Cook, dyrektor generalny Apple, sprzedał duży pakiet akcji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie stało się to 11 dni przed premierą nowego iPhone'a 8. Szef nie wierzy w sukces nowego produktu? Powód prawdopodobnie jest bardziej prozaiczny.
Tim Cook, szef Apple, sprzedał akcje za 43 mln dol. Rynek natychmiast obiegły wątpliwości, czy to akt niewiary w powodzenie nowego modelu iPhone'a 8, który będzie wprowadzony do sprzedaży 12 września.
Smartfon ma pokazać siłę Apple oraz udowodnić, że należy się jej miano najbardziej innowacyjnej firmy na rynku smartfonów. iPhone 8 ma zawierać całkiem ciekawe rozwiązania, w tym system rozpoznawania twarzy i większy ekran.
Termin sprzedaży akcji przez Cook'a jest co prawda niefortunny, ale ma prawdopodobnie związek z innym wydarzeniem niż debiut nowego produktu.
Jak podała niedawno stacja CNN, Tim Cook otrzymał 89 mln dolarów w akcjach Apple'a w nagrodę za dotrzymanie kluczowych celów spółki. Połowa nagrody nie tyle zależała od sprzedaży iPhone'ów, ile od wzrostu notowań w porównaniu z indeksem S&P500.
A kurs Apple ostatnio bije wszelkie rekordy. Od początku roku wzrósł o aż 42 proc., a wartość najdroższej firmy świata doszła do prawie 850 mld dol.
Nagroda była więc solidna. Tyle że amerykańskiemu fiskusowi należało się z tego tytułu aż 46 mln dol. Cook sprzedał akcje za 43 miliony dolarów, to więc niemal dokładnie wartość podatku.
Rynek zdaje się rozumieć podatkową konieczność prezesa, bo akcje Apple na początku notowań w piątek nieznacznie zyskiwały i jest to już siódmy kolejny dzień ich marszu w górę.