W ciągu jednego dnia akcje właściciela Providenta na giełdzie w Londynie straciły na wartości prawie 50 proc. Inwestorzy przestraszyli się rozpoczętych w Sejmie prac nad znaczącym ograniczeniem rynku pożyczek na wysoki procent. Wyniki firm, takich jak Provident, mogą mocno spaść, co dla całej brytyjskiej grupy International Personal Finance może oznaczać duży problem.
Resort sprawiedliwości kręci bat na firmy i osoby prywatne udzielające pożyczek. Za żądanie zbyt wysokiego oprocentowania będzie można trafić nawet do więzienia. Przygotowywane nowe przepisy zakładają, że koszty odsetkowe nie mogą przekroczyć na obecną chwilę 10 proc. w skali roku.
Ministerstwo proponuje także, by limit pozaodsetkowych kosztów kredytu nie mógł przekroczyć 75 proc. jego wysokości, niezależnie od okresu kredytowania. Chodzi o to, by kredytobiorcy nie wpadali w spiralę zadłużenia, z której nie będą w stanie się wydostać. Więcej szczegółów na temat projektu ustawy można znaleźć TUTAJ.
Jeśli przepisy wejdą w życie, co jest bardzo prawdopodobne, ucierpią mocno wyniki największego gracza na rynku szybkich pożyczek w Polsce, czyli Providenta. Ten na swojej stronie internetowej właśnie reklamuje gotówkę na święta, która przy zwrocie w miesiąc ma być bezkosztowa. Za to przy rozłożeniu zobowiązania na raty Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania wynosi już 160 proc., a więc dużo więcej niż limity zamieszczone w projekcie ustawy.
Dla firm, takich jak Provident, zmiana przepisów będzie oznaczać drastyczny spadek przychodów i zysków, co błyskawicznie zauważyli najbardziej zainteresowani wynikami inwestorzy. Zaraz po opublikowaniu projektu ustawy notowania akcji właściciela Providenta - spółki International Personal Finance spadły prawie o połowę.
Jeszcze przed przedstawieniem planów ministerstwa sprawiedliwości spółka International Personal Finance (IPF) była wyceniana przez inwestorów z londyńskiej giełdy na blisko 650 mln funtów (około 3,5 mld zł). Teraz jest warta rynkowo już "tylko" 366 mln funtów (około 2 mld zł).
W 2015 r. brytyjska grupa IPF (w której oprócz Providenta jest jeszcze kilka innych marek działających w różnych krajach: Credit24, Hapiloans, Sving, Creditea) miała 735 mln funtów (3,9 mld zł) przychodu, co dało "czystego" zysku 62,5 mln funtów (331 mln zł). Są to wyniki sporo gorsze niż w poprzednich latach. W 2013 r. zysk przekraczał nawet 95 mln funtów. Tym bardziej więc dalsze ograniczenie możliwości generowania dochodów wzbudza w inwestorach poważne obawy.
W skład Grupy IPF, oprócz Polski, będącej największym rynkiem, wchodzą: Czechy, Węgry, Rumunia oraz Meksyk. Polska część biznesu funkcjonuje od 1997 r. Według danych z ubiegłego roku z usług Providenta skorzystało 850 tys. klientów.