Wczoraj rano rynki finansowe mocno obawiały się nowej rundy eskalacji wojen handlowych, ale im dłużej nie było konkretnej odpowiedzi ze strony Chin ma ruch USA (10 proc. stawka celna na towary o wartości 200 mld USD, która mogłaby obowiązywać od września), tym więcej pojawiało się spekulacji, czy aby nie zobaczymy jakiegoś przełomu.
Przysłowiowe światełko w tunelu pojawiło się po wywiadzie Wang Shouwen'a (chińskiego wiceministra ds. handlu), którego udzielił wieczorem dla agencji Bloomberg. Ta zaczerpnęła też informacji u źródeł w amerykańskiej administracji i nie wykluczone, że obie strony, mimo że są już dość zmęczone konfliktem, zasiądą ponownie do oficjalnych rozmów. Te na wpół formalne są ponoć prowadzone od pewnego czasu, ale fakt, że USA wprowadzają kolejne obostrzenia, pokazuje tylko, że nie dają żadnego wyniku.
Clue do zrozumienia tematu zawarła rzecznik Białego Domu – Chiny muszą zrozumieć nasze postulaty.... i to już w domyśle, do nich się dopasować. Przy czym czerwcowa wolta Amerykanów, którzy byli już w pewnych kwestiach dogadani z Chińczykami po wyjazdach Mnuchina do Pekinu, pokazała tylko, że Biały Dom największe zagrożenie postrzega w chińskim programie „Made in China 2025” uważając, że Chińczycy uzyskują przewagę technologiczną w nieuczciwy sposób. Tymczasem o chińskie ustępstwa w tematach technologii może nie być łatwo, gdyż jest to jeden z flagowych projektów prezydenta Xi Jinpinga, chociaż... w biznesie jest tak, że nigdy nie mów nigdy, a sentymenty i animozje nieraz odkładane są na bok.
Reasumując. Brak zdecydowanej odpowiedzi ze strony Chin, a także plotki o możliwym powrocie do oficjalnych rozmów, zdaja się nieco tonować nastroje. Z drugiej strony PBOC pozwolił dzisiaj na nadmierne jak na otoczenie rynkowe, osłabienie juana, a spekulacje na temat rozmów USA-Chiny powinny szybko przerodzić się w jakieś konkretne zapowiedzi (w najbliższych dniach), gdyż inaczej zostaną szybko zaklasyfikowane do „fake news” z negatywnymi skutkami dla globalnego sentymentu.
Dolar traci dzisiaj rano tylko nieznacznie, pozostając silny po wczorajszym ruchu. Widać, że rynki wolą konkrety, niż plotki. Technicznie notowania koszyka BOSSA USD po naruszeniu okolic 80,2 pkt. mogłyby kierować się teraz w stronę strefy oporu 80,5 – 80,6 pkt. Niemniej wiele może zależeć od kilku spraw: publikacji protokołu z posiedzenia ECB o godz. 13:30 (EURUSD ma duży udział w koszyku dolara, a ostatnio widać, że członkowie ECB nie są jednomyślni co do oficjalnego forward guidance Banku w temacie stóp procentowych), odczytu inflacji CPI w USA o godz. 14:30 – brak pozytywnej niespodzianki osłabi USD, oraz zachowania się USDCNH, czyli dolara w relacji do juana offshore, który mógł zaliczyć podwójny szczyt przy 6,73 (wykres poniżej). Niewykluczone, że naruszenie 80,2 pkt. przez BOSSA USD może być fałszywym sygnałem i powrócimy poniżej.
Na układzie EURUSD sytuacja nie jest jednoznaczna po tym jak naruszyliśmy wczoraj strefę 1,1685-1,1725. Teoretycznie jest przestrzeń do ruchu w stronę 1,1625, gdzie przebiega linia trendu wzrostowego, ale gdybyśmy powrócili dzisiaj ponad 1,1725, to szanse na spadkowy scenariusz wyraźnie by spadły.
Z kolei na USDCAD widać, że wczorajsza podwyżka stóp przez Bank Kanady ostatecznie nie pomogła notowaniom lokalnej waluty. Może to pokazywać, że rynek jednak nieco sceptycznie podchodzi do możliwości kolejnych podwyżek, dopóki nie spadną obawy w tematach handlowych. Niemniej duży wpływ na notowania CAD mogła mieć też przecena notowań ropy naftowej. Technicznie układ wykresu USDCAD nie zapowiada rychłego wymazania wczorajszej białej świecy. Widoczna korekta spadku od 27 czerwca, może jeszcze potrwać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl