Szósty dzień grudnia to tradycyjne Mikołajki. Nie tylko dzieci mają powody do zadowolenia. Mamy dobre wieści także dla osób grających na giełdzie. I tym razem inwestorzy mogą liczyć na tzw. "rajd świętego Mikołaja". Statystyki robione na całym świecie dają 80 proc. szans na zysk. Wyliczenia dla małych spółek z warszawskiej giełdy są nawet jeszcze lepsze.
Końcówka roku na rynkach finansowych jest wyjątkowo emocjonująca. Włoski rząd właśnie dostał czerwoną kartkę od obywateli, którzy zagłosowali w referendum przeciwko forsowanym reformom. W konsekwencji może to przynieść nie tylko poważne zmiany na tamtejszej scenie politycznej, ale także być zapalnikiem dla kryzysu bankowego w Europie. Przed nami kolejne wybory w dużych krajach, gdzie władza może trafić w ręce populistów. Do tego dochodzi niepewność związana z Brexitem oraz przyszłą polityką Donalda Trumpa.
To wszystko budzi wątpliwości w stosunku do wiarygodności największych gospodarek świata. Skutek jest m.in. taki, że wzrastają rentowności obligacji rządowych. Dla papierów 10-letnich mowa o najwyższych poziomach od co najmniej kilku miesięcy. Liczone w ten sposób koszty długu Polski okazują się najwyższe od maja 2014 r. W poniedziałek 5 grudnia notowania przekroczyły 3,8 proc., rosnąc w w niecały miesiąc o jedną czwartą.
Tymczasem, jak gdyby nigdy nic, na rynkach akcji trwa wciąż hossa. Na amerykańskiej giełdzie spółki biją historyczne rekordy. We Frankfurcie indeks grupujący największe niemieckie firmy rośnie względem dołka z lutego o ponad 20 proc. Nawet w krajach takich jak Włochy czy Polska, które borykają się z wieloma problemami wewnętrznymi, sytuacja w drugiej części roku nie wygląda źle.
- Kapitał odpływa z rynku papierów dłużnych i kieruje się w stronę potencjalnie bardziej dochodowych akcji - tłumaczy Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI. Nie wyklucza, że trend wzrostowy na giełdach się utrzyma.
W związku z całkiem niezłymi nastrojami na giełdach, jak co roku pojawia się pytanie o to, czy jest szansa na grudniowy "rajd świętego Mikołaja"?
"Rajd" to za dużo powiedziane, ale będą wzrosty
Rajd Mikołaja na giełdach to w żargonie inwestorów nazwa, określająca tzw. efekt grudnia. Statystycznie ostatni miesiąc roku zazwyczaj jest udany dla posiadaczy akcji, których wartość w większości przypadków idzie w górę. Niezależnie od tego, co działo się w całym roku. Według wyliczeń Łukasza Bugaja z Domu Maklerskiego BOŚ, co roku w grudniu indeks WIG rośnie średnio o 3,4 proc. Oczywiście nie oznacza to, że zawsze prawidłowość się sprawdza. W ubiegłym roku akurat mieliśmy do czynienia z przeceną.
Jeśli statystyka ma się zgadzać, powinniśmy w tym roku oczekiwać wzrostów. Optymistą jest ekspert DM BOŚ. - Rynek wygląda nieźle. Kurs indeksu WIG20 pokonał poziom 1800 punktów i jest najwyżej od kilku tygodni. Z kolei średnie spółki z mWIG40 wyznaczają nawet 9-letnie szczyty - zauważa Bugaj i dodaje, że w zasadzie tylko akcje mniejszych podmiotów złapały ostatnio zadyszkę.
- Europejskie rynki akcji na razie nie przejęły się referendum we Włoszech. Podobnie szybko inwestorzy przeszli do porządku dziennego nad Brexitem i wyborem Trumpa na prezydenta. Na razie wskaźniki makroekonomiczne takie jak choćby indeksy PMI nie wskazują na to, by polityczna niepewność przekładała się na pogorszenie koniunktury - podkreśla analityk.
Eksperci pytani przez WP money są optymistami, ale też radzą nie popadać w hurraoptymizm. Ekspert MM Prime TFI sugeruje, by dokładnie zastanowić się, które akcje mogą być na ten czas najlepsze. Niewiele osób decyduje się grać na wzrosty indeksu, który według Łukasz Rozbickiego maksymalnie może sięgnąć okolic 1850 pkt. (+3 proc. względem notowań z końca listopada). W większości stawia się na konkretne spółki i tu zyski mogą być znacznie większe.
- Podoba mi się część surowcowa, do której należą takie spółki jak KGHM, Lotos być może PGNiG. Cały czas sporo znaków zapytania jest w odniesieniu do banków i sektora energetycznego, który wcześniej cierpiał przez problemy górnictwa, a teraz duże inwestycje ograniczają możliwości wypłaty dywidendy inwestorom - wskazuje Rozbicki.
Tegoroczne zmiany notowań głównych indeksów z GPW src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1451602800&de=1480978740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=WIG-SUROWC&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=WIG-BANKI&colors%5B2%5D=%23ef2361&s%5B3%5D=WIG-ENERG&colors%5B3%5D=%234dadff&fg=1&tiv=0&tid=0&tin=0&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1&rl=1"/>
Mikołaj istnieje? Obalamy mit
Czy warto więc już teraz kupować akcje? Ekspert DM BOŚ zwraca uwagę, że większą pewność zysku z gry pod "rajd świętego Mikołaja" można uzyskać inwestując dopiero pod koniec roku. - Wokół tego tematu jest wiele nieporozumień. Mylnie przyjmuje się, że cały miesiąc powinien być dobry. A chodzi tylko o kilka dni - podkreśla Bugaj. Jak precyzuje, dotyczy to tylko kilku dni po Bożym Narodzeniu, aż do Nowego Roku.
Akurat w ciągu tych kilku dni wielu inwestorów - nie tylko z GPW, ale i z parkietów całego świata - raczej stroni od inwestowania. W tym czasie liczba transakcji bardzo mocno spada i przez to rynek jest mało płynny. Czasami zdarza się, że większe transakcje kupna i sprzedaży przez to nie bilansują się i notowania giełdowe mocniej rosną lub spadają. Statystyki robione na całym świecie wskazują, że z 80-proc. prawdopodobieństwem jednak idą w górę. Duży udział mają w tym fundusze inwestycyjne.
Koniec roku to dla instytucji finansowych takich jak fundusze ważny czas. Robią wszystko, by podciągnąć swoje wyniki, z których później są rozliczane. Korzystając z niewielkiej aktywności mniejszych graczy, podbijają notowania. W efekcie giełdy idą w górę.
Łukasz Bugaj wyliczył, że te kilka dni średnio przez wszystkie lata przynosi 2,5 proc. zwyżki rocznie (na indeksie WIG), przy medianie na poziomie 2 proc. To zdecydowana większość zysków, które statystycznie generowane są w ciągu całego miesiąca. Co ciekawe, w przypadku małych spółek z warszawskiej giełdy (indeks sWIG80) od 1995 roku nigdy nie zdarzyło się, by Mikołaj nie pojawił się na giełdzie. Oby tak było i tym razem.