Po wtorkowej umowie pomiędzy Rosją, Arabią Saudyjską, Wenezuelą i Katarem o zamrożeniu wydobycia na styczniowym poziomie ceny poszły mocno w górę. Dzisiaj, po informacji od Saudów, rynek zareagował w drugą stronę.
Formalnie niekłócąca się z "zamrożeniem" informacja o tym, że "nie będzie cięcia", wywołała wahania na rynku i doszło nawet do spadków. Później wszystko wróciło do normy i mimo ponad siedmioprocentowych wzrostów w środę, w czwartek nie zabrakło chętnych do dalszego kupowania.
W czwartek ceny ropy Brent wzrosły do godziny 18:00 o 0,2 proc. do 34,4 dolara za baryłkę, ale w trakcie dnia były nawet powyżej powyżej progu 35 dolarów. Impulsem wzrostowym był mniejszy niż się spodziewano wzrost zapasów ropy w USA - o 2,1 mln baryłek, zamiast oczekiwanych 3,9 mln baryłek.
Notowania ropy Brent (dolary za baryłkę) src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1455729941&de=1455811800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Umowa między Rosją a Saudami z wtorku o zamrożeniu wydobycia na poziomie styczniowym to dość ostrożne posunięcie, bo niezmniejszenie podaży niewiele zmienia na rynku. Nadal bowiem mamy do czynienia z nadwyżką produkcji nad zakupami.
Czwartkowa deklaracja Arabii Saudyjskiej, że nie będzie cięć, to tylko informacja, że podaż nie zmaleje. Fakt, że nadwyżka podaży jednak nie będzie rosnąć z dotychczasową dynamiką, to jednak już coś. Tempo przyrostu było zawarte już w cenach, a teraz sytuacja się zmieniła.
Zarówno Arabia Saudyjska, jak i Rosja nadrabiały w ostatnich miesiącach spadek cen zwiększaniem wydobycia, żeby podtrzymać przychody. Dla budżetów obu państw niskie ceny zaczęły się robić niebezpieczne. Dla Arabii Saudyjskiej tym bardziej że kurs jej waluty jest powiązany z dolarem. Dla Rosji zaś dlatego, że cena 32 dolarów za baryłkę to próg rentowności przedsiębiorstw i gwarancja wpływu podatków do budżetu państwa.
Tylko Iran z racji wieloletniego głodu kapitału po likwidacji sankcji wlewa w rynek tyle ropy, ile się da. Irański minister ds. ropy Bijan Zanganeh spotkał się w środę ze swoimi odpowiednikami z Wenezueli, Iraku i Kataru, ale nie złożył deklaracji odnośnie powstrzymania wzrostu sprzedaży.