Amerykański stan Kalifornia znajduje się na progu bankructwa. Kryzys na rynku nieruchomości i kryzys finansowy poważnie odbił się na kondycji finansowej Kalifornii. Gubernator Arnold Schwarzenegger obawia się o swoją spuściznę.
Arnold Schwarzenegger nie jest właściwie miłośnikiem czarnych scenariuszy. Były kulturysta, gwiazda Hollywood, przedsiębiorca a obecnie jeden z czołowych polityków, zawsze pozostawał optymistą. Dlatego też w listopadzie 2003, w środku kryzysu gospodarczego po pęknięciu bańki dot.com-ów, kandydował na gubernatora stanu Kalifornia, wygrywając także wybory w 2006 roku. Stając w czwartek przed mikrofonami w kalifornijskim parlamencie w Sacramento, Schwarzenegger będzie musiał sięgnąć po wszystkie swoje talenty, by nie przedstawić sytuacji Kalifornii w sposób bardziej ponury, niż i tak już jest.
Przez lata Kalifornia znajdowała się u progu finansowej ruiny. Teraz jednak stan znajduje się dosłownie nad przepaścią. _ Golden State _ może zbankrutować. Nawet sam Schwarzenegger mówi o _ finansowym armageddonie _. Jego obietnica wyborcza, że nigdy więcej stan Kalifornia nie wyda więcej pieniędzy, niż ma dochodu, jest od dawna nieaktualna.
Jeszcze tylko do początku lutego stan będzie mógł wypłacać pensje. Później, z powodu braku oficjalnego budżetu, kasa będzie pusta, pozostanie tylko korzystanie z jeszcze niezatwierdzonego przyszłego budżetu. W 134 miliardowym budżecie stanu znajduje się już dwudziestomiliardowa dziura, która do połowy kolejnego roku zsumuje się do 42 mld dolarów.
Powodem tego są coraz mniejsze wpływy z podatku dochodowego, które stanowią prawie pięćdziesiąt procent dochodów stanu. Wpływy z podatków będą jeszcze mniejsze z powodu cięć płac, strat na giełdzie oraz masowych zwolnień. W Kalifornii podatek od nieruchomości naliczany jest od wartości domów. Z powodu kryzysu na rynku nieruchomości wpływy z tego tytułu spadły prawie o pięćdziesiąt procent.
Bardziej oszczędzać już się nie da. 80 procent wydatków np. na emerytury, opiekę zdrowotną i zasiłki dla bezrobotnych, jest ustalane ustawowo. W obliczu sytuacji Schwarzenegger zarządził, że od tej chwili wszystkie urzędy stanowe - za wyjątkiem służb ratunkowych - będą nieczynne w każdy pierwszy i trzeci piątek miesiąca. Zarządzenie to ma obowiązywać do czerwca kolejnego roku i pozwoli zaoszczędzić 1,3 mld dolarów. Nie podoba się to jednak związkowcom, ponieważ w ten sposób pensje urzędników zmaleją o pięć procent. Nie dotyczy to policji drogowej. Ku zmartwieniu obywateli, jak zawsze w trudnych czasach drogówka stała się nagle bardzo widoczna na autostradach i chętnie wypisuje mandaty.
Kolejnym problemem Kalifornii jest to, że przez lata stan prawie nie inwestował w chronicznie przepełnione i wymagające remontu więzienie. Ponieważ prawie nic się w tej kwestii nie działo, rząd USA wyznaczył państwowy zarząd przymusowy, który domaga się od Schwarzeneggera miliardów dolarów na rozbudowę opieki medycznej dla więźniów, i może wyegzekwować tą kwotę sądownie. Z powodu protestów obywateli, gubernator musiał równie szybko wycofać swoją propozycję przedwczesnego zwolnienia więźniów odbywających wyroki za przestępstwa bez użycia przemocy.
Pozostają tylko cięcia budżetowe. Także to Schwarzenegger zawsze kategorycznie wykluczał, aby, z powodu braku innych opcji, jednak to robić. Ostatnim pomysłem jest zmniejszenie liczby dni szkolnych ze 180 do 175. Jest jednak jeszcze jedna alternatywa: podniesienie podatków. Schwarzenegger stronił od tego przez lata. Teraz jest gotów na czasowe podniesienie podatku od sprzedaży o 1,5 procent oraz podatku na alkohol. Podniesienie podatku od wydobycia ropy zasiliłoby budżet stanu kwotą 14 mld dolarów.
Jednak na takie działanie nie zgodzą się ani demokraci, ani partia Schwarzeneggera - republikanie. Już od miesięcy obie partie spierają się o budżet. Podniesienie podatków wydaje się jednak nieuniknione. Ale to może być w tej chwili zabójcze dla koniunktury. Bezrobocie w Kalifornii wzrosło do 8,4 procent. Pod koniec 2006 roku wynosiło tylko 4,9 procent.
Zobacz relację CalClip TV z kryzysowej konferencji Schwarzeneggera:
Branża budowlana i handel detaliczny, które po zakończeniu boomu dot.com ponownie rozruszały Kalifornię, zlikwidowały dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Stanu nie ominął także kryzys branży finansowej. Pieniądze inwestorów finansowały innowację w Silicon Valley, stworzył dobrze płatne miejsca pracy w branży mediów, oprogramowania i komputerów oraz w sektorze biotechnologii i ochrony środowiska. Teraz pieniądze płyną wąskim strumieniem - nawet w sektorze technologii ochrony środowiska, gdzie, w porównaniu do trzeciego kwartału, kapitał typu _ venture _ spadł w czwartym kwartale o 35 procent.
Powściągliwość inwestorów dotknęła także Hollywood, gdzie coraz trudniejsze staje się znalezienie finansów na produkcję filmów. Duże studia jak Paramount, MGM, Uniwersal i Sony ograniczyły swoje produkcje. W ramach oszczędności stacja NBC planuje wypełnić swój program wieczorny głównie programami rozrywkowymi. Oznacza to coraz mniej pracy dla licznych aktorów w fabryce snów, z których większość z nich poprawia swoje dochody pracą w branży turystycznej i gastronomii. Ale również tam odczuwalna jest powściągliwość konsumentów - błędne koło.
Czy Schwarzenegger będzie mógł dziś mówić o pozytywach? Tak, ponieważ spoglądając wstecz Kalifornia zawsze stawała na nogi jeszcze przed innymi stanami. Podczas gdy sąsiednia Nevada uzależniona jest od gier hazardowych, kalifornijska gospodarka została w międzyczasie zdywersyfikowana, zyskała wiele miejsc pracy w sektorze ochrony środowiska i biotechnologii. Kalifornia liczy także na program infrastrukturalny Baracka Obamy.
Schwarzenegger ma nadzieję, że przejdzie do historii jako _ zielony gubernator _. Wiele czasu mu na to nie pozostało. Na pracę nad swoją spuścizną ma jeszcze tylko półtorej roku. Tymczasem rozgrzewają się już jego potencjalni następcy, między innymi była szefowa Ebay, Meg Whitman.