Po środowych, najmocniejszych od dwóch miesięcy wzrostach, w czwartek główne indeksy na nowojorskich giełdach znalazły się sporo pod kreską. Wyróżniały się banki, których akcje rosły po udanych stress testach, ale słabą sesję zaliczyły firmy technologiczne.
Dow Jones Industrial spadł na zamknięciu o 0,78 proc. do 21.287,03 pkt. S&P 500 zniżkował o 0,86 proc. do 2.419,70 pkt. Natomiast Nasdaq Comp. spadł o 1,44 proc. do 6.144,35 pkt.
Na plusie znalazły się sektor paliwowy i finansowy, z bankami na czele. Ich kapitalizacja rosła nawet o 40 mld dolarów.
W środę wieczorem Fed opublikował wyniki stress testów amerykańskich banków. Po raz pierwszy od kryzysu zatwierdził plany wszystkich dużych banków związane z przeznaczaniem kapitału, co pozwoliło części banków znacząco zwiększyć środki przekazywane akcjonariuszom.
JP Morgan poinformował o zwiększeniu kwartalnej dywidendy o 12 proc. i możliwości zwiększania skupu akcji własnych o 90 proc. r/r. Citigroup podwoił dywidendę, a Bank of America podwyższył ją o 60 proc., a Well Fargo o 3 proc. W sumie, uwzględniając plany Morgan Stanley, wspomniane banki zamierzają skupić akcje własne za w sumie 64 mld dolarów.
Najgorzej radził sobie sektor technologiczny. Z dużych graczy spadkom przewodził Alphabet, Nvidia, Electronic Arts, Mastercard. Od lokalnych szczytów z początku czerwca Nasdaq Comp. stracił ok. 2,5 proc.
Z danych makro pozytywnie zaskoczyło końcowe wyliczenie PKB USA za pierwszy kwartał. Amerykańska gospodarka rozwijała się na początku roku w tempie 1,4 proc. k/k (w ujęciu zanualizowanym, SAAR) wobec oczekiwanych 1,2 proc., podobnie jak w II wyliczeniu. W czwartym kwartale 2016 r. PKB USA wzrósł o 2,1 proc. SAAR k/k. Konsensus dla wzrostu PKB na drugim kwartale wynosi 3,0 proc.
Wydatki amerykańskich konsumentów, najważniejszy motor napędowy amerykańskiej gospodarki, wzrosły w I kw. o 1,1 proc. kdk, wobec 0,6 proc. z poprzedniego odczytu i prognoz. To najgorszy wynik od 2013 r. W górę zrewidowano dynamikę eksportu - do 7 proc. z 5,8 proc. k/k.
Ceny ropy naftowej na światowych giełdach rosną już szóstą sesję z rzędu, najdłużej od 2 miesięcy. Od ubiegłego czwartku ceny surowca wzrosły już o ok. 6,5 proc. W ubiegłym tygodniu ropa osiągnęła wielomiesięczne minima, spadając o 20 proc. względem szczytów z lutego.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na sierpień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 45,3 USD, po zwyżce o 1,1 proc. Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zwyżkuje o 1,1 proc. do 47,8 dolara za baryłkę.
W środę wsparciem dla notowań surowca okazały się dane z USA, gdzie produkcja spadła w ubiegłym tygodniu o 100 tys. baryłek dziennie, najmocniej od roku, do 9,25 mln baryłek dziennie.
W styczniu kraje OPEC oraz inni poważni dostawcy ropy spoza kartelu rozpoczęły ograniczanie dostaw ropy - łącznie o 1,8 mln baryłek dziennie. Miało to wpłynąć na wzrost cen notowań ropy oraz spadek stanów magazynowych na świecie.
Minister ds. energii Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformował w czwartek, że nie ma planów pogłębienia cięć produkcji, choć spadek zapasów na świecie jest nieco wolniejszy niż tego oczekiwano.
Takie deklaracje nie przekonują jednak analityków Goldman Sachs, którzy stwierdzili w środowym raporcie, iż OPEC będzie musiał w większym stopniu ograniczyć wydobycie, by zrównoważyć wzrost podaży surowca z Libii i Nigerii (kraje te są objęte ograniczeniami).