Fatalnie rozpoczął się dzień na rynkach akcji. Giełda w Japonii spada o 4 proc., podobnie jak tamtejsze obligacje. Mocno pod kreską są też Chińczycy.
Pogłębiają się spadki na tokijskiej giełdzie. Po poniedziałkowej przecenie na poziomie 1,3 proc., kolejna sesja przyniosła 3-krotnie większy spadek. Kurs indeksu Nikkei225 spadł poniżej okrągłych 17 tys. pkt, co jest najgorszym wynikiem od stycznia. W ciągu dwóch miesięcy z konta przeciętnego inwestora ubyło 15 proc. oszczędności.
Tegoroczne notowania Nikkei225 src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420066800&de=1443563940&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=N225&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Nerwowość na rynkach widać też po rosnących rentownościach obligacji. Papiery 10-letnie emitowane przez japoński rząd tanieją we wtorek ponad 3,5 proc. To niepokojący sygnał, tym bardziej, że w ostatnich miesiącach cieszyły się one dużym zainteresowaniem.
Nieco lepiej wygląda sytuacja w Chinach, choć trudno o optymizm w obliczu blisko 2-proc. strat. Inwestorzy mają jeszcze w pamięci poniedziałkową publikację dotyczącą kondycji przedsiębiorstw. Okazało się bowiem, że zyski chińskich firm spadły w sierpniu aż o 8,8 proc. To najmocniejszy spadek tego wskaźnika, od kiedy chiński rząd rozpoczął jego publikowanie w październiku 2011 roku.
Nie tylko azjatyckie rynki sygnalizują odpływ kapitału. W poniedziałek największe giełdy europejskie oraz Wall Street straciły na wartości blisko 3 proc. Niepokoi przede wszystkim spowalniająca chińska gospodarka i taniejące coraz bardziej surowce. Do tego dochodzi nieuchronny proces podwyżek stóp procentowych w USA.