Część inwestorów WGI Dom Maklerski twierdzi, że w spółce popełniano przestępstwa. Prokuratorzy nie wykluczają śledztwa przeciwko konkretnym osobom z władz firmy. - pisze "Życie Warszawy".
Przed kilkunastoma dniami do wolskiej prokuratury zgłosił się jeden z inwestorów spółki. Według prokuratury jego zawiadomienie zawierało szereg bardzo poważnych zarzutów. Wynikało z niego, że w firmie mogły mieć miejsce oszustwa, naruszanie tajemnicy bankowej, fałszowanie dokumentów a nawet wątki poważnej korupcji.
Z informacji gazety wynika, że inwestor złożył też podobny wniosek w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, gdzie opracowano go i razem z kilkoma partiami dokumentów przesłano do wolskiej prokuratury. Już po wstępnej analizie akt, śledczy doszli do wniosku, że sprawa może się kwalifikować do postawienia konkretnych zarzutów.
Sprawa wyszła na jaw niespełna tydzień temu, po tym jak decyzją KPWiG spółce zabrano licencję na prowadzenie działalności maklerskiej. Rzecznik Komisji Papierów Wartościowych i Giełd Łukasz Dajnowicz przyznaje, że doniesienie jednego z inwestorów było jedną z wielu rzeczy branych pod uwagę przy cofnięciu licencji. Sprawa jest jednak o wiele poważniejsza. Do komisji zgłosiło się i ciągle zgłasza bardzo wiele osób donoszących o nieprawidłowościach.
WGI twierdzi, że zamieszanie wokół spółki zostało wywołane sztucznie i ma zaszkodzić prężnie rozwijającej się firmie. Łukasz Kaczor, członek WGI Europe, firmy, która przed tygodniem stała się właścicielem WGI Dom Maklerski przyznaje, że w firmie było trochę drobnych nieprawidłowości, ale nie popełniano żadnych przestępstw. Dodaję, że dokumentacja firmy jest w porządku, a sposób reakcji KPWiG mocno spółkę zadziwia i zastanawia.