Indeksy na Starym Kontynencie tracą po kilka procent. Słabe dane z USA nie wróżą dobrej końcówki.
Giełdy w Europie rozpoczęły dzień wyraźnymi stratami i ta sytuacja nie zmieniła się również po południu. Stosunkowo najmniej traci dziś DAX - brak negatywnych informacji od naszych sąsiadów spowodował, że inwestorzy stracili nieco zainteresowanie tym rynkiem.
Mocno za to spadają indeksy w Rosji i Szwajcarii: odpowiednio 8,36 proc. oraz 4,66 procent. Spadki na giełdzie rosyjskiej spowodowane są przede wszystkim wciąż taniejącą ropą naftową. Baryłka ropy Brent spadła dziś w Nowym Jorku poniżej 50 dol. za baryłkę - to najniższy poziom od maja 2005 roku.
Szwajcarzy obawiają się natomiast wyraźnego spowolnienia gospodarczego. Zaskakującą decyzję podjął dziś tamtejszy bank centralny - SNB, który obniżył stopy o cały punkt procentowy do poziomu procenta.
Indeksom w Europie nie pomagają również notowania amerykańskich kontraktów na indeksy, które spadały ok. 1,5 procent. Tygodniowy raport z rynku pracy w USA wskazał na dalsze zwiększenia liczby bezrobotnych. Liczba wniosków o statut bezrobotnego wzrosła o 27 tys. do poziomu 542 tys., najwyższego od lipca 1992 roku.
W USA rozegra się dziś bitwa o kluczowe poziomy na indeksach Dow Jones oraz S&P. Ten pierwszy przebił psychologiczny poziom 8 tys. pkt., a drugi oscyluje wokół równie ważnego poziomu 800 punktów. Trwalsze przebicie tych granic będzie oznaczać duże kłopoty dla inwestorów na całym świecie.
GPW - jesteśmy przy dnie
WIG20 praktycznie przez całą sesję traci ponad 5 proc. na wartości. W przeciwieństwie do ostatnich trzech sesji dzisiejsze obroty są już większe. Godzinę przed zakończeniem sesji wynosiły 820 mln złotych.
Stałość notowań wynika z granicy 1555 pkt., która jest równocześnie dnem bessy. Nie wydaje się, aby dziś indeks WIG20 przebił ten poziom, jednak jeśli sesja w USA zamknie się wyraźnymi spadkami jutro jest to niewykluczone.