Patrząc na niektóre spekulacyjne wzrosty na naszej giełdzie i znów tracąc wiarę w jej fundamenty warto przyjrzeć się podobnej tematyce w USA. Jak donosi Sophos -firma zajmująca się zabezpieczeniami internetowymi, na zachodzie, a w szczególności w USA, coraz większy procent internetowych reklam to tzw. pump-and-dump spam.
Proceder polega na rozsyłaniu spamu, w którym to informuje się potencjalnego inwestora, że dana spółka rzekomo podpisała przełomową umowę lub też nastąpił w niej jakiś rozkwit technologiczny i że tym samym użytkownik ma niebywałą okazję do zakupu akcji. Fałszywe informacje nie dotyczą spółek byle jakich – wybierane są przeważnie spółki śmieciowe, o niskim wolumenie obrotów. Dzięki temu, nawet gdy tylko niewielka ilość odbiorców zainteresuje się informacją i kupi akcje danej firmy, ich wzrost będzie widoczny. Celem takiej strategii jest szybkie wypompowanie kursu (pump) na odpowiedni poziom a następnie szybkie sprzedanie z zyskiem akcji kupionych, czy też posiadanych wcześniej(dump) przez spamerów kosztem użytkowników internetu.
Firmy zajmujące się spamem posunęły się nawet jeszcze dalej. Sophos ujawnił, iż swoją "ofertę” przedstawiają one już nawet konkretnym spółkom rynku kapitałowego, obiecując wypompowanie kursu ich akcji nawet o 250 procent w przeciągu dwóch-trzech tygodni.
Sophos twierdzi, że pump-and-dump spam to 15 procent wszystkich niechcianych wiadomości.
Inną strategią jest sprzedawanie swoich usług zarówno spółkom jak i inwestorom. Spamerzy pobierają wtedy kilkuprocentową prowizję od zysku instytucji oraz równocześnie oferują wskazanie wzrostowej spółki w zamian za 30% prowizję dla inwestorów.
Nasz rodzimy rynek na szczęście jeszcze nie odnotował tego typu sytuacji. Choć wciąż mamy tzw. "naganiaczy" na niektórych forach internetowych, póki co możemy być spokojni o nasze skrzynki pocztowe i "nadzwyczajne" okazje zakupu akcji.