Akcje największego banku działającego w Polsce tracą w poniedziałek około 3 procent. To m.in. efekt pojawienia się na rynku informacji, że PiS rozważa wprowadzenie podatku bankowego lub podatku od transakcji finansowych. Wcześniej mowa był tylko o nałożeniu obciążenia na banki z tytułu posiadanych aktywów. Konkretów jednak nie znamy.
Jeszcze w piątek akcje PKO BP pięły się mocno w górę po informacji na temat przewalutowania kredytów we franku szwajcarskim. Okazało się bowiem, że sejm w tej kadencji nawet nie podejmie próby przegłosowania ustawy, która niedawno została poprawiona przez senat. 4 września przegłosował on poprawkę, na podstawie której koszty przewalutowania mają zostać podzielone po równo pomiędzy bank i kredytobiorcę. Wcześniej posłowie postulowali przerzucenie na bank 90 procent kosztów.
W wyniku propozycji dotyczących kredytów frankowych oraz zapowiedzi PiS na temat opodatkowana banków, kurs spółki systematycznie tracił na wartości od majowych wyborów prezydenckich w których zwyciężył Andrzej Duda. W ten sposób wzrosło również ryzyko polityczne działalności. Inwestorzy obawiają się także wyników październikowych wyborów parlamentarnych.
Akcje PKO BP od początku maja potaniały o ponad 16 procent, ale we wrześniu zaczęły odbijać. Przez dwa tygodnie zyskały prawie 3 procent. Obecnie za jedną akcje spółki trzeba zapłacić nieco ponad 29 złotych.
Notowania akcji PKO BP od początku maja src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1430463600&de=1442244600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=PKO&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Analitycy nie pozostawiają jednak złudzeń. Ostatnie dwie sierpniowe rekomendacje wystawione dla akcji banku nakazywały sprzedaż papierów. BESI wyceniło PKO BP na 28 złotych za akcję, a DM BOŚ na 25,10 złotych za akcję. Z kolei w drugiej połowie lipca analitycy Trigon DM zalecali trzymanie akcji spółki, a cenę docelową wyznaczono na 32,10 złotych.