Rynek mocy to jedyne racjonalne rozwiązanie i najlepsza odpowiedź na ryzyko niestabilności systemu, wynikające z charakterystyki obecnych źródeł wytwórczych, uważa były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.
"Gwarantem bezpieczeństwa energetycznego w Polsce jeszcze długo będą źródła konwencjonalne. Energia wytwarzana ze źródeł odnawialnych, ze względu na specyfikę ich pracy, nie odpowiada popytowi zgłaszanemu w danym momencie. Potrzebujemy mocy, które w każdej chwili będą gotowe do uzupełnienia luki energetycznej w momencie kiedy zapotrzebowanie przekroczy zdolności wytwórcze. Utrzymywanie gotowości kosztuje, ale należy pamiętać, że to posunięcie konieczne dla zapewnienia pewnych i stałych dostaw energii" - powiedział ISBnews Steinhoff.
Podkreślił, że kiedyś w celu zapewnienia stabilności systemu stosowano kontrakty długoterminowe. Obecnie mamy możliwość wykorzystania skuteczniejszego narzędzia - jest nim rynek mocy.
"Stąd potrzeba regulacji prawnych, które przyspieszą prace nad wprowadzeniem tego potrzebnego Polsce rozwiązania. Po zapowiedziach Ministerstwa Energii możemy się spodziewać, że ustawa o rynku mocy niebawem trafi do Sejmu. Energetyka stale się rozwija i implementuje nowe technologie, które mają nas chronić przed blackoutem i racjonalizować przesył mocy. Jednak budowa nowoczesnej infrastruktury wymaga czasu i w tym kontekście rynek mocy jest niezbędny" - dodał Steinhoff.
Według niego, problemem jest Unia Europejska, która uważa, że rynek mocy jest pomocą publiczną, a ta według norm może być udzielona tylko blokom o emisji poniżej 550 g/kWh.
"W Polsce nie ma takich siłowni. Ten zapis pakietu zimowego eliminuje paliwa stałe ze źródeł energii. Słusznie, że oprotestowujemy te zapisy ponieważ są one nie do przyjęcia przez Polskę. Jesteśmy w specyficznej sytuacji, gdy większość energii pochodzi z węgla brunatnego i kamiennego. Nie mamy elektrowni atomowej i mało energii czerpiemy z gazu. Do 2020 r. jesteśmy zmuszeni do wprowadzenia wymaganego przez UE 15-procentowego udziału OZE, ale te źródła energii są niestabilne i muszą być kompensowane gazem. Z czasem będziemy odchodzić od energetyki kopalnej, ale to wymaga wiele czasu, a nie roku lub dwóch. Dlatego obecnie rynek mocy to jedyne racjonalne rozwiązanie i najlepsza odpowiedź na ryzyko niestabilności systemu, wynikające z charakterystyki obecnych źródeł wytwórczych" - podsumował były wicepremier.
Pierwsze czytanie projektu ustawy o rynku mocy miało się odbyć w Sejmie we wrześniu, jednak resort energii podał, że rozpoczęcie parlamentarnych prac zostało przesunięte ze względu na potrzebę dodatkowych uzgodnień z Komisją Europejską. Jednak wiceminister energii Andrzej Piotrowski zapowiadał, że projekt ten może wrócić pod obrady Sejmu w październiku.
W uzasadnieniu do projektu ustawy podkreślono, że w Polsce może w przeciągu dwóch dekad wystąpić znaczący niedobór mocy wytwórczych, wynikający z jednej strony z przewidywanego wzrostu zapotrzebowania szczytowego na moc i energię elektryczną, z drugiej - znacznego zakresu planowanych wycofań jednostek wytwórczych z eksploatacji.