Amerykański bank centralny (odpowiednik naszego NBP) podniósł stopy procentowe o 0,25 pkt proc. Są od teraz w przedziale od 0,75 do 1 proc. To najwyższy poziom od ponad 8 lat. Jest to trzecia podwyżka w cyklu, który rozpoczął się w grudniu 2015 roku. Decyzja ma znaczenie nie tylko dla USA. Konsekwencje odczujemy także w Polsce.
Aktualizacja 20:30
Zgodnie z prognozami zdecydowanej większości ekonomistów, Fed podwyższył stopy funduszy federalnych z 0,5-0,75 proc. do 0,75-1 proc. Nie zrobił tego jednak jednogłośnie. Z 10 osobowej grupy wyłamał się Neel Kashkari, który głosował za pozostawieniem stawek bez zmian.
Ostatni raz stopy na poziomie 0,75-1 proc. znajdowały się pod koniec 2008 roku. Później przez wiele lat były rekordowo niskie - nie przekraczały 0,25 proc. Aż do końca grudnia 2015.
Niemal zerowe stopy procentowe przez lata miały za zadanie podnieść amerykańską gospodarkę z kolan, na których znalazła się w związku z wielkim krachem finansowym z 2008 roku. W efekcie Stany Zjednoczone musiały zmierzyć się z sięgającym 8 proc. spadkiem PKB, wzrostem bezrobocia do prawie 10 proc. i inflacją na poziomie 5 proc. Teraz sytuacja wygląda już zupełnie inaczej, więc też amerykańscy bankierzy powoli podnoszą oprocentowanie do poziomów sprzed lat.
źródło: tradingeconomics.com
Rekordowo niskie oprocentowanie w banku centralnym pobudzało przez lata gospodarkę. Niski koszt kredytu sprawiał, że firmy mimo trudności decydowały się na inwestycje, dając pracę, przyczyniając się do bogacenia się społeczeństwa, które zarabiane pieniądze wydawało napędzając rozwój gospodarczy.
Obecne statystyki pokazują, że PKB w USA rośnie w tempie 1,9 proc., a bezrobocie jest blisko najniższego poziomu od dekady, czyli poniżej 5 proc. Dodatkowo inflacja wróciła w okolice celu (2 proc.), stąd decyzja o zakończeniu wyjątkowo ekspansywnej polityki pieniężnej, o czym możemy przeczytać także w uzasadnieniu do decyzji Fed. Wyraźnie jest w niej zaznaczone, że dalsze kroki bankierzy będą podejmować w oparciu o analizę tych kilku wskaźników. Jeśli będą wskazywać na dalszą poprawę sytuacji, będą kolejne podwyżki stóp.
Jakie konsekwencje?
Dla Amerykanów podwyżki stóp procentowych oznaczają bezpośrednio wyższe koszty pożyczania pieniądza. Kończą się czasy tanich i łatwo dostępnych kredytów mieszkaniowych czy pożyczek na rozwój firmy. Z kolei ci, którzy kilka lat temu zaciągali w bankach zobowiązania, teraz muszą liczyć się z wyraźnym wzrostem płaconych co miesiąc rat.
Skoro rośnie oprocentowanie kredytów to jednocześnie w górę idzie rentowność lokat i oszczędności gromadzonych na kontach. Ma to przełożenie na całościowy wzrost stóp zwrotu z inwestycji w USA. Tym samym dochodzimy do tego, że stopy procentowe mają duże znaczenie także za granicą, w tym pośrednio także dla naszego kraju. Inwestorzy zagraniczni, szukający zysku w okresie dużej niepewności na europejskich rynkach, będą przenosić się z pieniędzmi za Ocean. Grozi to m.in. odpływem kapitału z polskiego rynku. Mowa m.in. o warszawskiej giełdzie, która ostatnio biła wieloletnie rekordy.
Inwestorzy będą coraz chętniej przenosić się do Ameryki, więc potrzebne będą im dolary. Skoro będą wymieniać na nie złotówki, powinniśmy obserwować w kantorach systematyczny wzrost kursu wymiany dolara. Na przestrzeni ostatniego roku podrożał o blisko 30 groszy. Co więcej, w najbliższym czasie może pójść w górę jeszcze kilkanaście groszy - wynika z ostatniego badania Kantar TNS przeprowadzonego wśród bankowców.
Perspektywa drożejącej amerykańskiej waluty nie jest dobra z punktu widzenia osób, które chcą np. wyjechać w najbliższym czasie do USA, bo w kantorach za te same pieniądze otrzymają mniej dolarów. Bardziej odczują to jednak importerzy, a więc firmy sprowadzający towary z zagranicy, za które płacą "zielonymi". W efekcie część zagranicznych towarów w sklepach może być droższa.
Patrząc szerzej, okazuje się, że zmiany notowań dolara wpływają także na cenę ropy, złota czy wielkość największych firm świata. Ich wartość kwotowana jest właśnie w amerykańskiej walucie.
To oczywiście konsekwencje długofalowe. W krótkim terminie, a więc w perspektywie dni nie będzie to tak odczuwalne. Co więcej, w pierwszej reakcji po ogłoszeniu decyzji Fed dolar stracił na wartości, kontynuując spadki z ostatnich kilku godzin. Na Wall Street indeksy idą za to lekko w górę. Więcej na temat zachowania rynków po decyzji piszemy TUTAJ.
Fed podnosząc stopy procentowe nie zmienił swojego nastawienia do kształtowania polityki pieniężnej w kolejnych miesiącach, sugerując wciąż łącznie trzy podwyżki w tym roku. Spadki na dolarze można tłumaczyć tym, że jednak część inwestorów spodziewała się bardziej "jastrzębiego" komunikatu i sugestii możliwych nawet 4 podwyżek.
Obserwuj bieżące notowania dolara i amerykańskiej giełdy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1489564800&de=1489618740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1489564800&de=1489590900&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Przy okazji ogłoszenia decyzji Fed poznaliśmy także najnowsze prognozy makroekonomiczne. Również one nie wskazują na to, by bankierzy mieli w tym roku dokonać więcej niż trzech podwyżek - nie różnią się wobec wcześniejszych projekcji. Wynika z nich, że wzrost PKB w USA wyniesie w tym roku 2-2,2 proc. wobec 1,9-2,3 proc. oczekiwanych w grudniu. W latach 2018-2019 wzrost prognozowany jest na poziomie odpowiednio: 1,8-2,3 proc. i 1,8-2 proc. Jest niemal dokładnym powtórzeniem poprzednich wskazań na poziomie odpowiednio 1,8-2,2 proc. i 1,8-2 proc.
Co dalej ?
Fed przez długi czas zwlekał z podwyżkami stóp procentowych. Ponad 6 lat utrzymywał je na niezmienionym poziomie. Amerykański bank centralny tak bierny pod tym względem nie był nigdy. Po pierwszej podwyżce w grudniu 2015 na kolejną trzeba było czekać rok. Teraz przerwa była krótsza, bo tylko trzymiesięczna.
Wszystko wskazuje na to, że rok 2017 nie upłynie tylko na jednej podwyżce, jak było ostatnio. Szefowa Fed w tym roku już kilkukrotnie otwarcie mówiła, że według niej trzykrotnie poprzeczka może iść w górę. Niektórzy odważniejsi analitycy wychodzą nawet przed szereg, spekulując o możliwych nawet czterech takich ruchach. Są oni jednak w zdecydowanej mniejszości.
- Fed nie ma w interesie prowokować rynku do przedwczesnego wyceniania szybszego tempa normalizacji polityki pieniężnej, gdyż zacieśnienie warunków finansowych w USA i silniejszy dolar mogą finalnie zdusić ożywienie gospodarcze - uważa Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. - Dla utrzymania wiarygodności, Fed ma więcej do zyskania z pozycji mniejszej liczby podwyżek z opcją ich dodania niż wycofywania się z jastrzębiego stanowiska w obliczu wystąpienia nieprzewidzianych zagrożeń.
Trzy podwyżki w tym roku oznaczałyby, że zrównają się stawki procentowe w USA i Polsce, gdzie 1,5 proc. to już jest rekordowo niski poziom. Wszystko zależy od Amerykanów, bo polscy bankierzy od dawna dają do zrozumienia, że przynajmniej do końca roku nie będą zmieniać parametrów prowadzonej przez siebie polityki pieniężnej.
Skrajnie różna polityka w USA i Europie
- Jeśli utrzymają się takie tendencje, jakie mamy w tej chwili, to nie widzę podstaw do tego, by do końca tego roku kalendarzowego myśleć o zmianie stóp procentowych. Co będzie dalej, trzeba będzie obserwować - powiedział szef NBP i przewodniczący RPP Adam Glapiński podczas konferencji prasowej po marcowym posiedzeniu Rady. Dodał, że do swojego stanowiska będzie przekonywał inne osoby decydujące w naszym kraju o stopach procentowych.
Podobnie wypowiada się szef Europejskiego Banku Centralnego, który nie tylko ma główną stawkę na zerowym poziomie, ale oprocentowanie depozytów ma na ujemnym poziomie minus 0,4 proc. Co więcej, w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego w krajach posługujących się wspólną walutą nie ogranicza się do taniego pieniądza. Wręcz go sztucznie pompuje poprzez comiesięczny skup obligacji o wartości 80 mld euro, które rozlewają się na rynku. Zamiast ograniczania programu QE, tak jak zrobili to Amerykanie w 2013 roku, w grudniu szef EBC ogłosił, że przedłuży go do końca 2017 roku.
Trwający proces podwyżek stóp procentowych w USA i skrajnie "luźna polityka" EBC znajdują odzwierciedlenie na rynku walutowym. Euro od połowy 2014 roku systematycznie traci na wartości. Trzy lata temu było warte 1,40 dolara. Obecnie kurs ledwo przekracza 1,06.
Notowania eurodolara na przestrzeni ostatnich 3 lat src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1394887616&de=1489618740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURUSD&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>