Inwestorzy, którzy nie trafili w tym roku z inwestycjami giełdowymi, mają dziś ostatnią szansę, by skorzystać z możliwości obniżenia podatku od dochodów kapitałowych. Trzeba jednak pamiętać o kilku warunkach i ograniczeniach.
Podstawą opodatkowania w tym przypadku jest dochód stanowiący różnicę między przychodem uzyskanym ze sprzedaży akcji, a wartością zakupu. Od osiągniętego w ten sposób zysku fiskus zabierze 19 procent. Jednak nie zawsze.
Przykładowo, gdy inwestor zarobił na akcjach jednej spółki 1000 złotych, a na innych poniósł stratę 2000 złotych, to podatku nie zapłaci w ogóle. W sumie jest bowiem na minusie 1000 złotych. Gdyby jednak nie sprzedał stratnych akcji przed końcem roku, to od zarobionych 1000 złotych musiałby zapłacić 190 złotych.
Jest jednak jeden warunek, by z takiej możliwości skorzystać. Akcje, obligacje, czy też instrumenty pochodne, na których inwestor poniósł stratę, muszą zostać sprzedane przed określonym terminem . W przypadku akcji musi to nastąpić co najmniej na trzeciej sesji od końca w roku. W 2014 roku wypada to właśnie dzisiaj.
Trzeba jednak pamiętać, że ustawodawca określił pewne ograniczenia w kwestii rozliczenia straty. Przede wszystkim w danym roku nie można wykorzystać więcej niż 50 procent jej wartości, nie dłużej jednak niż przez kolejne 5 lat.
Szczególnie w przypadku dobrych nastrojów na giełdach taka przymusowa sprzedaż nie oznacza, że trzeba zrezygnować z potencjalnych zysków z papierów, które zostały zbyte, by wykazać na nich stratę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zaraz po sprzedaży ponownie je odkupić. Minusem takiej operacji jest fakt, że w momencie sprzedaży i zakupu inwestor zapłaci prowizję, która w niektórych przypadkach może się okazać wyższa niż korzyść podatkowa.
Czytaj więcej w Money.pl