Opublikowane wczoraj główne wskaźniki gospodarki amerykańskiej nie napawały optymizmem. Wystarczyła jednak spokojna, "gołębia" wypowiedź szefa FED, by inwestorzy wyzbyli się obaw. Ben Bernanke nie zapowiedział w *Marek Rogalski DM TMS Brokers: *_ Może się okazać, że na jesieni FED będzie zmuszony do wyraźniejszego zaostrzenia polityki monetarnej. Takie działania mogą bardziej zaszkodzić amerykańskiej gospodarce i wpędzić ją w dłuższą recesję. _najbliższym czasie podniesienia stóp procentowych i ogłosił, że długofalowo inflacja powinna spadać bez dodatkowej interwencji.
Reakcja rynków była łatwa do przewidzenia. Kurs EUR/USD wzrósł, rentowność obligacji spadła, a surowce zdrożały. Drożała także ropa, mimo że raport o stanie zapasów paliw w USA pokazał spory wzrost zapasów. Rynki akcji oczywiście prawie oszalały ze szczęścia.
Wzrost cen surowców był jedynie reakcją chwilową: dziś na rynku ropy i metali strategicznych wystąpiły spadki. Jednak za dzisiejsze zachowania giełd surowcowych odpowiedzialne jest przede wszystkim uspokojnie nastrojów w związku z deklaracją USA o aktywnych działaniach na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie i brakiem reakcji Iranu na konflikt izraelsko - libański a nie plany dotyczące stóp procentowych w Stanach.
Na wypowiedź Bena Bernanke pozytywnie zareagowała giełda nowojorska a w ślad za nią wszystkie giełdy światowe. Najbardziej widoczne są jednak dzisiejsze wzrosty indeksów na rynkach wschodzących. O około 5% wzrosły indeksy w Meksyku i Brazylii, następnie wzrost rzędu 3% odnotowano na giełdach azjatyckich: w Japonii, Korei i na Filipinach. Co ciekawe, nawet w Izraelu, mimo trwających działań wojennych, inwestorzy zareagowali pozytywnie: indeks wzrósł o 1,4%.
W Europie optymizm szefa FED i związany z nim dwuprocentowy wzrost Dow Jonesa najsilniej odbił się na rynkach wschodzących: węgierskim, czeskim i polskim (wzrosty od dwóch do 2,4%). Słabiej zareagowały giełdy w krajach rozwiniętych.