Prawo i Sprawiedliwość ma mniej "zaufanych" ludzi niż stanowisk do obsadzenia w spółkach Skarbu Państwa. To może być jeden z powodów, dla których ci sami ludzie zasiadają we władzach różnych spółek. Co z ustawą kominową, która miała temu przeciwdziałać?
Jednym z najważniejszych tematów ostatnich tygodni jest afera z "Misiewiczami", czyli ludźmi z nadania PiS, którzy bez doświadczenia i odpowiedniego przygotowania trafiają do zarządów, rad nadzorczych i na dyrektorskie stanowiska spółek Skarbu Państwa.
Problemem jest nie tylko to, że stoją na czele ważnych firm, ale także fakt, że te same osoby zasiadają np. w radach nadzorczych różnych spółek. A to rodzi ryzyko, że nie dość dużo czasu poświęcą na doglądanie firm, do czego w końcu zostali powołani.
Na mocy ustawy kominowej powołanie tego samego człowieka na dwa nadzorcze stanowiska w kilku różnych państwowych spółkach jest teoretycznie zakazane, ale w przepisach jest pewna luka - zakaz dotyczy bowiem tylko spółek, w których Skarb Państwa ma ponad połowę udziałów. Rzeczywistość zaś wygląda tak, że w przypadku wielu firm udział Skarbu Państwa jest mniejszy niż 50 proc., co nie zmienia faktu, że państwo i tak jest w posiadaniu pakietu kontrolnego akcji tych firm.
Na giełdzie w Warszawie jest kilkanaście spółek z udziałem Skarbu Państwa. Z tego w ponad połowie nie ma większościowych udziałów, a więc przepisy ustawy kominowej tam nie działają. Możliwości do zatrudniania "zaufanych" ludzi rządu są więc duże.
Giełdowe "państwowe" spółki | |||||
---|---|---|---|---|---|
spółka | udział Skarbu Państwa | wartość rynkowa akcji należących o Skarbu Państwa | spółka | udział Skarbu Państwa | wartość rynkowa akcji należących o Skarbu Państwa |
PGNiG | 70,40% | 21,0 mld | PZU | 34,19% | 8,13 mld |
PHN | 69,89% | 475 mln | PKP Cargo | 33,01% | 566 mln |
PGE | 57,39% | 11,2 mld | Grupa Azoty | 33,00% | 2,12 mld |
JSW | 55,17% | 3,46 mld | KGHM | 31,79% | 4,64 mld |
Lotos | 53,19% | 2,77 mld | PKO BP | 31,39% | 10,6 mld |
Energa | 51,52% | 1,59 mld | Tauron | 30,06% | 1,31 mld |
Enea | 51,50% | 2,00 mld | PKN Orlen | 27,52% | 7,63 mld |
GPW | 35,00% | 556 mln | Police | 5,01% | 78,9 mln |
źródło: stooq.pl |
"Gazeta Wyborcza" wymienia, oprócz Bartłomieja Misiewicza, który był w radzie nadzorczej Polskiej grupy Zbrojeniowej i Energi Ciepło Ostrołęka, także m.in. Janinę Goss - bliską przyjaciółkę Jarosława Kaczyńskiego. W marcu trafiła do rady największego koncernu energetycznego w Polsce - PGE, a w czerwcu dostała stanowisko w analogicznym organie Banku Ochrony Środowiska.
Takich przykładów gazeta wymienia znacznie więcej. Bartłomiej Litwińczuk, który reprezentował przed sądem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, jest w radzie nadzorczej Polskiego Holdingu Obronnego i giełdowej Grupie Azoty. Dominik Hunek, były pełnomocnik Dawida Jackiewicza, widnieje w radzie nadzorczej PLL LOT i giełdowym KGHM. Podobnie Krzysztof Radomski, adwokat reprezentujący Adama Hofmana, znalazł sobie miejsce w Totalizatorze Sportowym i EuRoPol Gazie.
Zajmowanie dwóch stołków na raz jest możliwe właśnie dlatego, że w części tych spółek Skarb Państwa ma udział mniejszy niż 50 proc.
Znane są też przypadki, w których ci sami ludzie są w zarządzie i radzie nadzorczej spółek skarbu państwa. Opisywaliśmy je m.in. w tekście "Misiewicze" skarbu państwa. To najgorętsze nazwiska "dobrej zmiany". Mowa m.in. o Remigiuszu Nowakowskim - prezesie Tauronu, który przez wiele miesięcy był równocześnie w radzie nadzorczej PKN Orlen. Dopiero we wrześniu zrezygnował z posady w paliwowej spółce. Tłumaczył to "możliwością wystąpienia potencjalnego konfliktu interesów pomiędzy spółkami".
Rady nadzorcze przyciągają całkiem wysokimi jak na ilość obowiązków wynagrodzeniami. Według wyliczeń "Gazety" w całym ubiegłym roku członek rady nadzorczej BOŚ Banku mógł zarobić 147 tys. zł brutto. Wynagrodzenie w radzie Grupy Azoty wahało się od 148 tys. zł do blisko 200 tys. zł, zaś w PGE od 12 do 42 tys. zł w skali roku.