Przy niskich obrotach giełda w Nowym Jorku zaliczyła największy spadek od 11. października. Dow Jones Industrial drugi raz od wyborów prezydenckich zanotował ponad stu-punktową zniżkę.
- Fala optymizmu zalała Wall Street po wyborach. Rynki wzrosły jednak za wysoko i za szybko i biorą teraz oddech - ocenia Kevin Mahn, prezes Hennion&Walsh Asset Management. Zauważa, że zwyżki nastąpiły zanim administracja prezydenta elekta Donalda Trumpa przedstawiła szczegóły planu pobudzenia amerykańskiej gospodarki. Znane są tylko zarysy zmian.
Na zamknięciu środowej sesji Dow Jones spadł o 0,56 proc. do 19 833,68 pkt. Nasdaq Composite zniżkował o 0,89 proc. do 5438,6 pkt. S&P 500 spadł o 0,84 proc. do 2249,92 pkt.
Jedyną pozycją w kalendarzu makroekonomicznym była w środę publikacja danych o liczbie umów sprzedaży domów na rynku wtórnym, podpisanych w listopadzie przez Amerykanów. Dane te rozminęły się z oczekiwaniami rynku, liczba umów spadła o 2,5 proc. mdm do najniższego od dziesięciu miesięcy poziomu.
Najbardziej znaczącym dla rynku był spadek kursu akcji Boeinga o 0,9 proc. Linie lotnicze Delta Air Lines porozumiały się z producentem samolotów i zrezygnowały 18 Dreamlinerów za 4 mld dolarów.
Obroty na sesji wyniosły 4,82 mld akcji, czyli dużo poniżej średniej z 20 ostatnich sesji (7,2 mld), ale i niżej niż wynosiła średnia w ostatnim tygodniu ubiegłego roku (5 mld).
oprac. Jacek Frączyk na podst. PAP i Agencji Reutera