Najpierw mieliśmy wręcz paniczną wyprzedaż akcji, po czym kolejny dzień przyniósł nadzwyczaj duże wzrosty notowań. Wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie czas na głębszy kryzys na Wall Street.
Strach ma wielkie oczy - pokazała sytuacja na rynkach finansowych we wtorek. Po tym, jak amerykańska giełda zaliczyła największą przecenę akcji ostatnich lat, na parkietach od Europy po Azję wybuchła panika i inwestorzy wyprzedawali najbardziej ryzykowne aktywa. To skończyło się również załamaniem na GPW w Warszawie.
Odżyły obawy o nadchodzący kryzys i głębsze spadki na Wall Street, po tym jak ostatnie tygodnie i miesiące przynosiły kolejne rekordy notowań. Na szczęście dosyć szybko złe emocje zostały opanowane i wtorkowa sesja giełdowa w USA przyniosła wyraźne zwyżki.
Kupujący przystąpili do kontrataku, podbijając notowania głównych indeksów o blisko 2 proc. S&P500 zyskał 1,8 proc., Nasdaq 2,1 proc., a Dow Jones poszedł do góry o 2,3 proc. Choć poprzedniego dnia straty były niemal dwa razy większe, wygląda na to, że sytuacja jest opanowana.
Przebieg wtorkowej sesji na Wall Street src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1517904000&de=1517929800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=DJI&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&tiv=0&tid=0&tin=0&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1&rl=1"/>
To dosyć wymowne wzrosty, pokazujące, że ciągle jeszcze jest siła w amerykańskich inwestorach. Statystyki pokazują, że od 1950 roku wzrosty lub spadki indeksu S&P500 powyżej 2 proc. obserwowano średnio zaledwie 10 razy w roku.
Sprawdziły się słowa wielu analityków, którzy starali się uspokajać, że silna przecena akcji w poniedziałek to raczej dobra okazja do kupowania przecenionych papierów. Przed zbyt pochopnym mówieniu o początku bessy przestrzegali też politycy, w tym prezydent USA.
Cytowany przez Biały Dom Donald Trump uspokajał w oświadczeniu, że z amerykańską gospodarką jest wszystko w porządku i niezależnie od zawirowań na rynkach skupia się on przede wszystkim na długoterminowym rozwoju gospodarki. "Jej fundamenty mają się dobrze" - pisał Trump.