Indeks S&P500 pokazuje zmiany cen największych 500 spółek giełdowych na Wall Street. We wtorek rósł przez moment o 0,6 proc., wznosząc się do poziomu 2873,23 pkt. - najwyższego w swojej ponad 50-letniej historii. Przebił w ten sposób dotychczasowe maksimum z 26 stycznia bieżącego roku. Na koniec dnia nieco obniżył loty, kończąc sesję wzrostem 0,2 proc.
Wielu analityków rynkowi wskazują, że oznacza to koniec fali korekcyjnej rynku, która zaczęła się 2 lutego - pisze Reuters. Wsparcie przychodzi ze strony dobrych wyników spółek i skupowania akcji własnych. To dzięki temu w przeciągu ostatniego miesiąca S&P500 zyskał 2 proc.
Kwotowania S&P500 we wtorek src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1514761200&de=1534860000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Gdyby ktoś zainwestował w S&P500 na początku 2009 roku, do teraz miałby już 300 proc. zysku.
Od stycznia, kiedy rekordy napędzane były ostrymi cięciami podatków korporacyjnych inwestorów od kupowania akcji odstręczała wojna handlowa USA z Chinami oraz podwyżki stóp procentowych. Cięcia podatkowe na tyle jednak zwiększyły zyski przedsiębiorstw, że te przystąpiły do skupu akcji własnych in inwestycji.
Około 80 proc. spółek z S&P500 raportowało wyniki za drugi kwartał 2018 roku powyżej prognoz analityków - podaje agencja Reuters. W typowych okolicznościach prognozy przekracza średnio 64 proc. firm.
We tym roku największego napędu do wzrostu S&P500 dały Amazon, Microsoft i Alphabet (Google). Te dwa ostatnie we wtorek akurat spadały, a wzrost indeksu przypisać należy m.in. Netfliksowi (+3,1 proc.) i producentowi pamięci komputerowych Micron (+3,9 proc.), ale i medialnemu Discovery (5,8 proc.).
Spółki technologiczne stanowiły w tym roku potężny trzon wzrostowy. Obrazujący ich zmiany indeks Nasdaq wzrósł od stycznia o 14 proc., podczas gdy S&P500 o 7 proc.
Rekord pobił też we wtorek indeks spółek małych (jak na standardy Wall Street), czyli Russel 2000, zyskując 1,09 proc. na koniec sesji.
Niektórzy analitycy obawiają się, że może nastąpić wyprzedaż, jeśli kilka z najważniejszych spółek utraci swój giełdowy wigor.
- Jedną z rzeczy budzących niepokój jest to, że rynek wciąż ma relatywnie wąski zasięg pod względem przywództwa. Trzeba wziąć to pod uwagę - powiedział Reutersowi Oliwier Pursche, dyrektor generalny Bruderman Brothers w Nowym Jorku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl