Środowy poranek upływa pod znakiem stabilizacji notowań złotego do euro i dolara, po tym jak wczoraj w sposób nieudany próbował on umocnić się do tej pierwszej waluty i osłabił do drugiej. O godzinie 09:17 kurs EUR/PLN testował poziom 4,21 zł, a USD/PLN 3,5595 zł. Układ sił na wykresach obu polskich par wskazuje na nieco większe szanse na ruch do góry, niż w dół.
Pogorszenie klimatu na rynkach światowych, w co wpisują się poranne spadki na giełdzie w Warszawie, i związany z tym wzrost awersji do ryzyka, to jeden z kliku argumentów przemawiających dziś za osłabieniem złotego.
Kolejnym jest brak wsparcia dla polskiej waluty ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Wczoraj Rada nie tylko pozostawiła stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie, ale też zignorowała listopadowy skok inflacji do 2,5 proc. rok do roku, podtrzymując swą gołębią retorykę. To dodatkowo zakotwicza oczekiwania na pierwszą podwyżkę stóp w Polsce w ostatnim kwartale 2018 roku, co w sytuacji rosnącego kosztu pieniądza na świecie (np. w USA), będzie w najbliższym czasie działać na niekorzyść złotego, osłabiając go do koszyka walut.
Trzecim argumentem przemawiającym na niekorzyść złotego jest rosnące prawdopodobieństwo spadku kursu EUR/USD, jakie pojawia się w perspektywie publikowanych w tym tygodniu serii danych z amerykańskiego rynku pracy oraz przyszłotygodniowego posiedzenia amerykańskiego Fedu, które ponad wszelką wątpliwość zakończy się 3. w tym roku podwyżką stóp procentowych w USA. Spadek EUR/USD tradycyjnie zaś wymusi osłabienie rodzimej waluty. Zwłaszcza teraz, gdy brakuje nowego paliwa do jej umocnienia.
Bez istotnego wpływu na złotego pozostanie zaś polska polityka i spekulacje odnośnie rekonstrukcji rządu. Nawet jeżeli obejmie ona również wymianę premier Beaty Szydło na wicepremiera Mateusza Morawieckiego. W sytuacji, gdy gospodarka szybko się rozwija, inwestorzy ignorują bowiem wszelkie ryzyko polityczne. Zwłaszcza, że ewentualna rekonstrukcja rządu tak naprawdę niewiele zmieni w jego polityce.
Marcin Kiepas
Główny analityk Waluteo