Właściciel takich marek jak Reserved, Cropp oraz House ogranicza działalność w Rosji i na Ukrainie, ale w ciągu kolejnych miesięcy pojawi się w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Jordanii, Bahrajnie oraz Libanie. Z Przemysławem Lutkiewiczem, wiceprezesem LPP, rozmawiamy także o sprzedaży ubrań on-line, nowej marce wprowadzanej na rynek, a także o tym, dlaczego spółka nie otwiera samodzielnie sklepów w krajach Bliskiego Wschodu.
Przemysław Ławrowski, Money.pl: W pierwszym kwartale 2015 roku spółka LPP straciła 37 mln złotych. W raporcie piszecie państwo, że firma zwolni tempo rozwoju w Rosji i na Ukrainie. Co jest głównym powodem takiej decyzji?
Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP: Na czas nieokreślony ograniczamy działalność w Rosji i na Ukrainie ze względu na ryzyko polityczne. Nie chcemy zamykać naszych sklepów, ale na razie wstrzymujemy inwestycje w nowe salony. W przypadku Ukrainy priorytetem jest dla nas zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom. Jeżeli chodzi o Rosję, obawiamy się ewentualnych restrykcji, jakie mogą zostać nałożone na firmy w odpowiedzi na sankcje wprowadzone przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone. Równocześnie jednak cały czas obserwujemy sytuację i nie wykluczamy powrotu do inwestycji w tych krajach, gdy tylko ustabilizuje się sytuacja polityczno-gospodarcza.
Rosja dla LPP jest największym rynkiem eksportowym. Wartość sprzedanych tam produktów stanowi prawie 17 procent całej sprzedaży spółki. Jak wstrzymanie inwestycji w tym kraju wpłynie na zarobki grupy w kolejnych kwartałach?
Wstrzymanie rozwoju jest równoznaczne z oszczędnościami – nie poniesiemy kosztów związanych z otwieraniem kolejnych salonów. Natomiast nasze funkcjonujące w Rosji placówki radzą sobie bardzo dobrze.
Nie da się ukryć, że wartość rubla drastycznie spadła. Tylko przez ostatnie 12 miesięcy potaniał on o prawie 20 procent. Czy podnosicie ceny swoich wyrobów, aby utrzymać wysokość marży i czy to nie zmniejsza waszej konkurencyjności na tym rynku?
Nie ma to wpływu na konkurencyjność, ponieważ nasi konkurencji przyjmują te same rozwiązania. Nasze ceny zmieniają się tam w korelacji do kursu dolara.
Wyższe ceny oznaczają, że przeciętny Rosjanin czy Ukrainiec może kupić mniej. Nie przekłada się to na niższą sprzedaż?
Przekłada się to na zmniejszenie sprzedaży w sztukach, natomiast patrząc na przychody wyrażone wartościowo w walucie lokalnej, sprzedaż rośnie. Jeżeli przeliczymy to na złote, w pierwszych trzech miesiącach tego roku przychody były prawie identyczne w porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku.
Na początku tego roku strata LPP była nieco wyższa niż rok wcześniej. Czy za tę zmianę odpowiada sytuacja w Rosji i na Ukrainie czy jest inny powód?
Na aktualne wyniki wpływ ma nieco niższa od oczekiwań sprzedaż w Polsce, wynikająca przede wszystkim ze spadku odpowiedzialności centrów handlowych oraz wysoki kurs dolara. 90 proc. naszych towarów kupujemy w Azji, płacąc za nie amerykańską walutą. Wzrost jej ceny spowodował, że nasze marże nieco się skurczyły. Widać to w rachunku wyników: przychody ze sprzedaży wzrosły o około 6 proc., marża handlowa tylko o 1 proc., a koszty o 6,6 proc. Ruch dolara był na tyle negatywny, że nie udało się nam w pełni ograniczyć jego wpływu obniżając inne koszty.
Notowania akcji właściciela sieci sklepów Reserved w tym roku src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1420099200&de=1433714400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=LPP&colors%5B0%5D=%231f5bac&fg=1&fr=1&w=640&h=300&cm=0&lp=1"/>
Z tego powodu będziecie chcieli renegocjować kontrakty z dostawcami z Azji?
Podpisujemy umowy na krótkie serie produkcyjne, które na pewno z tego względu będziemy negocjować. Równocześnie negocjujemy warunki najmu lokali w centrach handlowych, czynsze stanowią bowiem ok. 50 proc. naszych kosztów.
Na kolejnej stronie przeczytasz, dlaczego właściciel sklepów Reserved nie wchodzi samodzielnie na rynki Bliskiego Wschodu.
**
Kontynuujecie ekspansję w Chorwacji i Niemczech oraz na Bliskim Wschodzie. Ostatnio chwaliliście się otwarciem nowego sklepu w Egipcie. Jak zamierzacie się rozwijać w tej części świata?**
W Egipcie oraz na innych rynkach Bliskiego Wschodu nie otwieramy własnych salonów. Powstają one w ramach franczyzy z naszym partnerem handlowym, który proponuje nam lokalizację. My natomiast przekazujemy towar, wsparcie marketingowe i tzw. stronę wizualną naszych marek.
Dlaczego sami nie wchodzicie na rynki Bliskiego Wschodu?
Praktyka otwierania sklepów za pośrednictwem franczyzobiorców jest powszechna wśród firm zagranicznych działających na Bliskim Wschodzie. W tamtym regionie ze względów formalnych, jako firma z Europy, nie możemy mieć większościowego udziału w spółkach. Taki model ma swoje zalety, ponieważ lokalny partner ponosi istotną część ryzyka biznesowego. Współpraca z lokalnym partnerem to także realne wsparcie, jeśli chodzi o kwestie związane z adaptacją naszych standardów do uwarunkowań kulturowych w tym regionie.
ZOBACZ, co na forum internauci piszą o spółce LPP i o pozostałych spółkach z GPW
Na jakie inne rynki w tym regionie chcecie wejść?
Na tę chwilę mamy również sklepy w Katarze i Kuwejcie. W kolejnych miesiącach nasze salony pojawią się w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W ciągu kolejnych 6 lat chcemy być m.in. w Jordanii, Bahrajnie oraz Libanie.
Czy na Bliskim Wchodzie poprzez franczyzę zarabiacie więcej niż w Europie za pośrednictwem własnych sklepów?
Towary sprzedajemy naszym partnerom w cenie hurtowej. Dodatkowo w przypadku franczyzy pobieramy opłatę, która jest procentem od sprzedaży. Dzięki temu opłacalność działalności na tych rynkach jest wyższa.
LPP informowała, że chce przenieść prawa majątkowe do znaków towarowych ze spółek na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich do polskiej spółki-matki. Jakie jest powód takiej decyzji i jak duży negatywny wpływ będzie to miało na wyniki spółki?
Nasze działania wynikają ze zmiany strategii biznesowej i koncentracji na rozwoju w Europie Zachodniej. Zgodnie z aktualną strategią wszystkie kluczowe funkcje oraz aktywa zostaną skumulowane w Polsce. Spółka LPP SA będzie w pełni odpowiedzialna za rozwój i ekspansję na poszczególnych rynkach, przede wszystkim europejskich.
Dokładne wartości będą zależały od wysokości dochodów wypracowanych przez nas w 2015 roku. Liczymy na to, że w najbliższej perspektywie rozwój LPP będzie równie dynamiczny, jak przez ostatnie lata, co będzie oznaczać, że łączne kwoty podatku płacone w Polsce będą wyższe od obecnych zobowiązań.
Na kolejnej stronie przeczytasz, kiedy LPP wprowadzi na rynek nową markę oraz jak wygląda sprzedaż ubrań on-line spółki.
**
Na początku 2015 roku spółka informowała o zamiarze wprowadzenia nowej marki, która będzie oferowała klientom wyższą jakość w zamian za wyższą cenę. Na jakim etapie są prace związane z jej tworzeniem i kiedy możemy się spodziewać debiutu na rynku?**
Proces tworzenia nowej prestiżowej marki realizujemy zgodnie z planem. Mamy już działy projektowe, które zajmują się przygotowaniem kolekcji, dział marketingu dedykowany do tej marki oraz kupców, a pierwsze zlecenia produkcyjne już są realizowane. Debiut marki planujemy w pierwszym kwartale 2016 roku.
Na które rynki trafią sklepy nowej marki?
Na początku marka będzie obecna w Polsce, ale w perspektywie kilku miesięcy od debiutu planujemy wyjście z nową ofertą również za granicę.
Macie również sklepy on-line. Jaką część sprzedaży generuje ten kanał dystrybucji?
W pierwszym kwartale tego roku zanotowaliśmy wzrost sprzedaży internetowej o 45 proc. licząc rok do roku. W Polsce każda z naszych 5 marek ma swój sklep on-line. Za granicą w internecie można kupić produkty marki RESERVED. Dotyczy to rynku niemieckiego, czeskiego, a niedługo sklep internetowy pojawi się również na Słowacji. W tej chwili przychody ze sprzedaży w internecie stanowią prawie 2 proc. całości przychodów grupy kapitałowej.
Czyli jest jeszcze możliwość dużego rozwoju na tym polu?
Trend na rynku jest jednoznaczny – udział sprzedaży on-line w branży odzieżowej stale rośnie i jest to bardzo perspektywiczna forma dystrybucji. Na takich rynkach jak Wielka Brytania czy Niemcy sprzedaż internetowa stanowi od 10 do 20 proc. całości obrotów.
Czy na produktach sprzedawanych on-line zarabiacie więcej?
Ceny produktów sprzedawanych w sieci są takie same, jak w sklepach stacjonarnych. W tego typu sprzedaży nie ponosimy wielu kosztów, takich jak wynajęcie powierzchni handlowej, zużycie energii i wyposażenie lokalu. Mniejsza jest również liczba personelu. Dzięki temu biznes on-line jest bardziej rentowny.
Czyli kierujecie ten kanał sprzedaży bardziej w kierunku klientów z mniejszych miast, gdzie nie ma waszych sklepów stacjonarnych, bo skoro ceny są tam takie same, to opłaca się w dużych miastach pójść do sklepu i nie płacić za przesyłkę?
Z jednej strony chcemy trafić do klientów mieszkających w mniejszych miejscowościach, gdzie nie mamy sklepów stacjonarnych. Naszą grupą docelową w tym zakresie są również osoby, którzy nie lubią lub nie mają czasu chodzić po sklepach. Warto pamiętać, że przy zamówieniu powyżej 150 złotych w naszych sklepach internetowych przesyłka jest bezpłatna. Możliwy jest również odbiór zamówionego towaru w sklepie.
Akcje LPP są nominalnie najdroższe wśród papierów notowanych na warszawskiej giełdzie. Czy rozważaliście Państwo split, czyli podzielenie ich wartości?
Zdecydowanie nie rozważamy takiej możliwości.
Czytaj więcej w Money.pl