Apple swoje wyniki opublikował w nocy z wtorku na środę. W raporcie spółka zanotowała spadek pod względem liczby sprzedanych smartfonów, ale już przychody były o ponad 2 mld dol. większe niż rok wcześniej. Wyniosły one 52,9 mld dol. To oznacza, że klienci kupowali może mniej, ale jeśli już się na to decydowali, to wydawali więcej pieniędzy.
Rosły też zyski. Po uwzględnieniu kosztów Apple zarobił w ostatnim kwartale ponad 11 mld dol. podczas gdy jeszcze rok temu kwota ta była o ponad 500 mln niższa.
Spadek liczby sprzedanych iPhone'ów co prawda przełożył się na kurs akcji spółki (te spadły o niespełna 2 proc. na nowojorskiej giełdzie)
, ale wcale nie martwi giganta z Cupertino. - Spadek nie jest taki zły, na jaki wygląda, gdy popatrzymy na sposób liczenia poziomu sprzedaży - podkreślił cytowany przez ReutersaLuca Maestri, dyrektor do spraw finansowych. - My przez sprzedaż rozumiemy liczbę telefonów, które sprzedaliśmy detalistom, a nie liczbę smartfonów, które trafiły do indywidualnych klientów.
Przedstawiciel Apple'a dodał również, że firma zmniejszyła również zapasy o prawie 1,2 mln sztuk, więc gdyby to policzyć, to sprzedaż sięgnęłaby 52 mln telefonów - tak jak przewidywali analitycy. Do tego dochodzi jeszcze sezonowość sprzedaży tego typu produktów, która zdecydowanie rośnie w okresie okołoświątecznym (w poprzednim kwartale Apple sprzedał prawie 80 mln smartfonów).
Co więcej, firma podejrzewa, że drobny spadek może być spowodowany oczekiwaniem na premierę najnowszego modelu, która ma nastąpić we wrześniu. Będzie to dokładnie 10 lat po tym, jak na rynku zadebiutował pierwszy iPhone.
Choćby z tego względu klienci spodziewają się rewolucyjnych zmian w nowym smartfonie Apple'a. Liczą m. in. na możliwość jego bezprzewodowego ładowania, system rozpoznawania twarzy czy zakrzywiony wyświetlacz.
Nie może więc dziwić, że klienci wstrzymują się z decyzją o zakupie nowego telefonu do września, gdy światło dzienne ujrzy jubileuszowy model iPhone'a.
Kolejny kwartał ma być więc dla Apple'a tradycyjnie słabszy niż ten miniony. Spółka liczy, że zarobi w nim między 43,5 a 45,5 mld dol., więc o prawie 10 mniej niż w minionym. Do klientów ma zdaniem analityków trafić w ciągu najbliższych trzech miesięcy 42,3 mln telefonów z logiem nadgryzionego jabłka. Wtedy do premiery będzie jednak jeszcze bliżej.