Skok na kasę, który przyniesie budżetowi państwa dodatkowe miliardy złotych - tak w rzeczywistości, zdaniem ekspertów, wygląda rządowy plan, o którym mówił w czwartek minister energii Krzysztof Tchórzewski. Drobni inwestorzy skuszeni wizją "Akcjonariatu Obywatelskiego" po raz kolejny przekonują się, że posiadanie akcji spółek Skarbu Państwa oznacza ogromne ryzyko.
Szef resortu energii odniósł się w czwartek do decyzji walnego zgromadzenia akcjonariuszy Polskiej Grupy Energetycznej (Skarb Państwa ma 57 proc. w akcjonariacie) o podwyższeniu kapitału spółki o 500 mln zł. Stwierdził, że spółkach Skarbu Państwa rząd zastał "bałagan" i dodał, że podniesienie wartości nominalnej akcji spółek Skarbu Państwa w ciągu kilku lat podbije ich wartość o 50 mld zł.
W reakcji na słowa ministra kurs akcje spółek z udziałem Skarbu Państwa na giełdzie załamał się: akcje PGE i Energi traciły po ponad 5 proc., Tauron poszedł w dół o około 4 proc., a PGNiG o ponad 2 proc.
Kurs akcji spółek energetycznych na GPW w ostatnich trzech dniach src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1474372659&de=1474642860&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=PGE&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=TPE&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=ENA&colors%5B2%5D=%23ef2361&s%5B3%5D=ENG&colors%5B3%5D=%234dadff&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>
"To jest ekonomiczny bełkot"
Skąd taka wyprzedaż akcji, skoro wartość spółek ma wzrosnąć? Mówiąc najprościej, inwestorzy po prostu nie dali się nabrać. Ten księgowy zabieg ma spowodować, że państwo dostanie więcej pieniędzy - jednak wcale nie z dywidend na równi z innymi akcjonariuszami, ale z podatków.
"Może to nudne, ale innej drogi nie ma. Należy powtarzać to aż do skutku. Nie ma żadnego powiązania pomiędzy nominałem akcji i jej wartością. Nominał akcji w żaden sposób nie jest brany pod uwagę przy wycenie spółki, ani ocenie jej wiarygodności kredytowej. Zwiększenie nominału akcji ze środków własnych nie zwiększa wartości spółki, ale ze względu na odprowadzony podatek, zmniejsza ją. W krótkim terminie na takiej operacji zarabia tylko jeden akcjonariusz - Skarb Państwa" - napisał na swoim blogu "Ochrona praw inwestora" mecenas Wojciech Chabasiewicz, specjalizujący się w prawie rynku kapitałowego. Dodaje, że w takiej sytuacji tracą wszyscy inni akcjonariusze, bo majątek spółki faktycznie się zmniejsza. "W spółce giełdowej ta perspektywa skraca się dramatycznie, bo sama zapowiedź przeprowadzenia takiej operacji załamuje kurs" - wskazuje prawnik.
Do słów ministra w podobnym tonie odnieśli się przedstawiciele Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. "Każdy kto choć trochę zna się na finansach wie, że to jest ekonomiczny bełkot, a nie merytoryczne wytłumaczenie" - napisali, dodając, że minister energii ma "gdzieś" inwestorów mniejszościowych.
"W odróżnieniu od Pana, znakomicie wiemy jak działa rynek kapitałowy. Problem w tym, że wszystko jest dobrze, jeżeli działania akcjonariusza większościowego nie szkodzą spółce. Idąc Pana tokiem myślenia, akcjonariusz większościowy mógłby przegłosować, że jego spółka ma podpalić jedną z posiadanych fabryk" - pisze SII do ministra.
Mecenas Wojciech Chabasiewicz: "Mogę zrozumieć chciwość akcjonariusza większościowego. Nawet jeśli jest Skarbem Państwa. Ale uzasadnianie wygodnego dla siebie twierdzenia w sposób obrażający inteligencję słuchaczy, to coś więcej niż przesada. Szczególnie jeśli słowa takie padają z ust przedstawiciela naszego Państwa".
Wojciech Chabasiewicz tłumaczy w money.pl, że sam mechanizm, który doprowadzi do wyciągnięcia ze spółki pieniędzy jest następujący:
- Walne zgromadzenie podwyższa wysokość kapitału zakładowego z środków własnych spółki. Przesuwa środki z kapitału zapasowego na zakładowy. Nie ma emisji nowych akcji, a jedynie zwiększa się ich nominał.
- Skutek bilansowy jest taki, że zmniejsza się kapitał zakładowy (iloczyn liczby akcji i ich nominału), a zmniejsza zapasowy. Kapitały własne zostają niezmienione. Problem w tym, że takie przesuniecie podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym. Opodatkowani są akcjonariusze, ale płatnikiem jest spółka, która musi go odprowadzić.
- Środki wychodzą ze spółki. I trafiają do budżetu, czyli Skarbu Państwa. Spółka ani akcjonariusz nic nie zyskują.
Rząd musi znaleźć pieniądze do budżetu na 2017 rok
Według planu zapisanego w tegorocznym budżecie Skarb Państwa chce dostać ze spółek Skarbu Państwa ponad 4,5 mld zł w formie dywidend, czyli udziału w zyskach. Dodatkowo do kasy państwa wpłynie w tym roku "bonus" w postaci pieniędzy z aukcji LTE (9,2 mld zł) i zysku Narodowego Banku Polskiego (7,7 mld zł). Jak wskazują ekonomiści, środków z tych dwóch ostatnich źródeł w przyszłym roku już jednak zabraknie.
Dodatkowo budżet nie dostanie w tym roku pieniędzy z podatku handlowego i wreszcie - jak pisaliśmy w money.pl - wpływy z podatku bankowego będą znacznie niższe od pierwotnie zakładanej kwoty 5,5 mld zł.
I podczas gdy rząd szuka pieniędzy, to zawiedzeni mogą czuć się inwestorzy, którzy w ostatnich latach kupowali akcje spółek z udziałem Skarbu Państwa w ramach tzw. "Akcjonariatu Obywatelskiego". Przypomnijmy, że tylko na akcje Tauronu zapisało się ponad 230 tys. osób.
Poprzedniemu rządowi udało się przekonać rzesze Polaków do inwestowania w papiery państwowych spółek. A do samego budżetu państwa płynęły miliardy złotych z publicznych ofert: PZU (8,1 mld zł), Tauron (4,2 mld zł), GPW (1,2 mld zł), JSW (5,4 mld zł), ZE PAK (681 mln zł), PHN (238 mln zł), PKP Cargo (1,4 mln zł), Energa (2,4 mld zł).