Warszawa, 22.11.2016 (ISBnews/ easyMarkets) - Specyfika tego tygodnia sprawia, że złoty pomimo bardzo słabych danych z polskiej gospodarki, może korygować swoją wcześniejszą ostrą przecenę. Perspektyw pozostają jednak słabe, a inwestorzy powinni przyzwyczaić się do życia ze słabym złotym i drogimi walutami. Zwłaszcza dolarem.
Wtorkowy poranek przynosi niewielkie wahania na krajowym rynku walutowym. Złoty lekko zyskuje do euro i szwajcarskiego franka, jednocześnie w równie niewielkim stopniu tracąc do dolara i funta. O godzinie 08:08 kurs EUR/PLN testował poziom 4,4245 zł, CHF/PLN 4,1250 zł, USD/PLN 4,1680 zł, a GBP/PLN 5,2045 zł.
Wczoraj polska waluta wyraźnie zyskała do euro, dolara i franka, odreagowując swą silną przecenę z ostatnich 2. tygodni, jednocześnie wciąż tracąc do dobrze się spisującego brytyjskiego funta. Nie jest wykluczone, że opisana korekta, u źródeł której legła realizacja zysków na dolarze i globalnym rynku długu, będzie kontynuowana nie tylko dziś, ale również w kolejnych dniach. Należy jednak pamiętać, że perspektywy dla złotego, zarówno te oceniane przez pryzmat sytuacji na rynkach globalnych, jak i przez pryzmat kondycji polskiej gospodarki, nie są najlepsze.
W październiku roczna dynamiki produkcji przemysłowej w Polsce wyhamowała do -1,3% z 3,2% we wrześniu. Opublikowane wczoraj dane okazały się gorsze od naszych (-0,5% R/R), istotnie przecież niższych od rynkowych (+0,8% R/R), prognoz. To również był drugi ujemny wynik na przestrzeni ostatnich dwóch lat. I prawdopodobnie nie ostatni. Wysoka baza w danych za listopad (+7,8% R/R) i grudzień 2015 roku (+6,7% R/R) sugeruje, że kolejne 2 odczyty również mogą być na minusie.
W październiku fatalnie przede wszystkim prezentuje się produkcja budowlano-montażowa, która zanotowała spadek aż o 20,1% w relacji rocznej, podczas gdy oczekiwano spadku o 16,3%, po tym jak we wrześniu był to "zjazd" o 15,3% R/R.
Negatywną wymowę wczorajszych danych produkcyjnych dodatkowo wzmacniają również rozczarowujące dane o sprzedaży detalicznej. W październiku jej dynamika nie tylko wyhamowała do 3,7% R/R z 4,8% miesiąc wcześniej i wobec 5,6% w sierpniu, ale był to wynik poniżej konsensusu (4% R/R).
Opublikowane w poniedziałek dane sugerują, że początek IV kwartału przynosi dalsze hamowanie wzrostu gospodarczego w Polsce. W tej chwili wiele wskazuje na to, że w ostatnich trzech miesiącach roku dynamika Produktu Krajowego Brutto (PKB) wyhamuje do 2% z wstępnie szacowanych 2,5% R/R w III kwartale i wobec 3,1% w okresie kwiecień-czerwiec. To również oznacza, że w całym 2016 roku gospodarka wzrośnie o 2,6-2,7%, a nie ponad 3% jak chce tego rząd (w budżecie zapisane jest 3,4%) i wobec 3,9% w 2015 roku.
Wyniki produkcji przemysłowej, ale też niższa od oczekiwań sprzedaż detaliczna, wpisują się w nasz scenariusz na przyszły rok, w którym rozczarowujące dane i brak spodziewanego silnego odbicia inflacji w Polsce, otwierają dyskusję nad obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP). Pojawienia się takich spekulacji oczekujemy w okresie marzec-maj przyszłego roku. W samą obniżkę nie wierzymy, ale już pojawienie się dyskusji na ten temat będzie miało negatywny wpływ na złotego, jednocześnie odsuwając w czasie prognozowaną pierwszą podwyżkę przynajmniej na drugą połowę 2018 roku.
Bardzo słabe wyniki polskiej gospodarki nie znalazły wczoraj przełożenia na notowania złotego. Tak samo jako ostrzeżenia agencji Moody's, że obniżenie wieku emerytalnego będzie miało negatywny wpływ na ocenę wiarygodność kredytowej Polski, gdyż krok ten osłabia finanse publiczne i będzie miał negatywne przełożenie na wzrost gospodarczy, a także zwiększa ryzyko przekroczenia przez deficyt w 2018 roku progu 3% PKB (obecna prognoza agencji to 2,8% wobec 3,2% PKB w 2017 roku). Ten brak reakcji polskiej waluty, a także innych polskich aktywów, to efekt skoncentrowania się inwestorów na czynnikach globalnych. W tym przede wszystkim na obserwowanym na rynku dolara i długu odreagowaniu silnych rajdów zapoczątkowanych po wyborach prezydenckich w USA.
W dzisiejszym kalendarium brakuje ważnych publikacji makroekonomicznych. Owszem inwestorzy będą zerkać w kierunku Węgier, gdzie tamtejszy bank centralny najpewniej zdecyduje się pozostawić stopy procentowe bez zmian (godz. 14:00; główna stopa 0,90%). Czy też będą przyglądać się raportom z USA nt. sprzedaży domów na rynku wtórnym (godz. 16:00; prognoza: 5,42 mln) i indeksowi Fed z Richmond (godz. 16:00; prognoza: 1 pkt.), ale żadna z tych figur nie znajdzie istotnego przełożenia na nastroje.
Stąd też można oczekiwać, że dziś prawdopodobnie zobaczymy kontynuację poniedziałkowej realizacji zysków na dolarze i długu, co pozytywnie wpłynie na notowania złotego. Jako, że ta tendencja może utrzymać się do końca tygodnia, więc i relatywnie dobry sentyment do polskiej waluty może pozostać do piątku. Nie można jednakże zapominać, że perspektywy dla złotego, zarówno te oceniane przez pryzmat czynników globalnych, jak i lokalnych, pozostają słabe. Dlatego trzeba nauczyć się żyć ze słabym złotym. Zwłaszcza w relacji do dolara, za którego przy realnym spadku kursu EUR/USD do parytetu w perspektywie pół roku, być może trzeba będzie zapłacić nawet 4,40 zł.
Marcin Kiepas
główny analityk easyMarkets