Epidemia koronawirusa poważnie zachwiała nie tylko finansami przedsiębiorstw, ale przede wszystkim budżetami gospodarstw domowych. Świadczy o tym m.in. liczba złożonych wniosków o wakacje kredytowe. Według danych Związku Banków Polskich (ZBP), o możliwość odroczenia spłaty rat wystąpiło ponad 800 tys. konsumentów.
"Trudno stwierdzić, aby w dobie koronawirusa była to jakaś ponadprzeciętna pomoc dla klientów. Owszem, pozwala na chwilowe złapanie oddechu, ale w konsekwencji może słono kosztować, ponieważ wakacje kredytowe nie są darmowe i w zależności od warunków ich udzielenia, mogą powiększyć kapitał do spłaty lub wydłużyć okres kredytowania. Dyskusyjne pozostają również treści niektórych aneksów, ale tym zajmują się już Rzecznik Finansowy i prezes UOKiK" - powiedział Wójcik w rozmowie z ISBnews.
W jego ocenie, epidemia koronawirusa w szczególnie uderzyła we frankowiczów. Panujący bowiem kryzys finansowy spowodował znaczny wzrost kursu CHF, który ma bezpośrednie przełożenie na wysokość salda zadłużenia i każdej pojedynczej raty. Od dłuższego czasu za 1 franka szwajcarskiego trzeba zapłacić średnio 4,3 zł. W konsekwencji od początku 2020 roku przeciętna rata frankowicza wzrosła o około 160 zł.
"Biorąc zatem pod uwagę ostatnie statystki korzystnych wyroków, a także sygnały o stopniowym odmrażaniu sądów, to najlepszy czas na podjęcie kroków prawnych, zmierzających do zakwestionowania części lub całości zapisów w umowie kredytowej. Tym bardziej, że obowiązujący termin przedawnienia powoduje, że każdego miesiąca przedawnia się część przysługujących roszczeń" - uważa Wójcik.