Przepisy o nadużyciach na rynku kapitałowym (z ang. Market Abuse Regulation, w skrócie MAR) obowiązują od 3 lipca 2016 r. i regulują kwestię informacji poufnych, które mogą mieć wpływ na wycenę spółki. Naruszenia tych przepisów grożą karami. I to właśnie w kontekście tych przepisów wpis Sławomira Mentzena - prezesa notowanej na giełdzie spółki Mentzen SA - wywołał niedawno kontrowersje.
Chodzi o wpis polityka na platformie X z 5 sierpnia, w którym poinformował o zleceniu na zakup akcji kontrolowanej przez siebie spółki po cenie 34 zł za sztukę. "Złożyłem spore zlecenie zakupu XDD (taka jest skrócona nazwa, tak zwany ticker, spółki Mentzena na rynku NewConnect - przyp. red.) po 34 zł. Myślę, że mimo światowego krachu giełdowego cena nie spadnie niżej" - napisał prezes Mentzen SA.
Wpis następnie usunął, tłumacząc się poleceniem prawników i przy okazji krytykując obowiązujące przepisy. Internauci zdążyli jednak udokumentować wpadkę prezesa spółki Mentzen SA, która 2 lipca zadebiutowała na NewConnect.
Wielu komentujących, w tym ze środowiska inwestorskiego, zaczęło się zastanawiać, czy swoim wpisem Mentzen nie złamał przepisów MAR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mentzen o znikającym wpisie: kierowałem się opinią prawników
Sławomir Mentzen, zapytany przez nas o możliwe naruszenie przepisów, odpowiada: - Zgodnie z moją najlepszą wiedzą, w odniesieniu do transakcji dokonywanych na akcjach Mentzen S.A., zobowiązany jestem przede wszystkim do zawiadamiania spółki oraz Komisji Nadzoru Finansowego o każdej zawartej transakcji. Co do zasady nie ma żadnych przepisów, które zabraniają informować o transakcjach, które mógłbym chcieć zrealizować w przyszłości.
- Usuwając tweeta kierowałem się wyłącznie opinią moich prawników, którzy wskazali, iż zdecydowanie najbezpieczniej nie informować o jakichkolwiek zamiarach dotyczących transakcji na akcjach. Powyższe – jak wskazali – związane jest w szczególności z moimi wysokimi zasięgami w mediach społecznościowych i trudnym do przewidzenia możliwym odbiorem takich informacji przez inwestorów - tłumaczy w odpowiedzi na pytania money.pl Sławomir Mentzen.
Jak dodaje, jego intencją było wyłącznie wskazanie, że jest zainteresowany nabyciem akcji spółki, po cenie, którą osobiście uznałby za atrakcyjną. - Jeżeli jakiekolwiek transakcje zostaną dokonane, dowiedzą się o tym państwo najszybciej w momencie przekazania przez spółkę odpowiedniego komunikatu ESPI - dodaje.
Zapytaliśmy Mentzena, czy w momencie pisania tweeta miał świadomość, że mógł potencjalnie naruszyć przepisy, oraz o to, czy skontaktowała się z nim Komisja Nadzoru Finansowego. - W mojej opinii żadne obowiązujące mnie przepisy dotyczące transakcji na akcjach nie zostały naruszone. Uważam, iż zainteresowanie, jakim odbił się usunięty przeze mnie tweet, wynika w szczególności z błędnego przeświadczenia, iż powinienem zawiadamiać o fakcie złożenia zlecenia na GPW. Tak jednak nie jest, a rozporządzenie MAR nie nakłada żadnych obowiązków wynikających z samego faktu składania zleceń - odpowiada.
KNF przeanalizuje sprawę Mentzena
O sprawę zapytaliśmy również Komisję Nadzoru Finansowego. KNF odpowiedziała, że "na bieżąco monitoruje prawidłowość wypełniania obowiązków informacyjnych przez emitentów, w tym w szczególności w zakresie rozporządzenia MAR, ustawy o ofercie publicznej oraz możliwości potencjalnej manipulacji kursem lub wykorzystania informacji poufnych".
- Urząd także standardowo monitoruje aktywność inwestorów w kontekście przepisów rozporządzenia MAR, czyli potencjalnej manipulacji oraz wykorzystania informacji poufnych - informuje Jacek Barszczewski z biura prasowego urzędu nadzoru. Jednocześnie podkreśla, że tego rodzaju monitoring należy do podstawowej aktywności nadzorcy w ramach sprawowanego nadzoru nad obrotem instrumentami finansowymi i z tego punktu widzenia nie jest on niczym nadzwyczajnym.
- W tym kontekście trudno zatem oczekiwać innej odpowiedzi od rzecznika KNF na pytania dziennikarzy o to, czy konkretny, wskazany przez nich przypadek podlega analizie Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Tak jest także w przypadku sprawy dotyczącej wpisu pana Sławomira Mentzena na platformie X - dodaje Barszczewski, odpowiadając na pytanie, czy wyjaśni sprawę posła Konfederacji.
Każda sytuacja, dodaje urzędnik, w której pojawiają się wątpliwości dotyczące możliwości potencjalnego naruszenia przepisów prawa, czyli wykorzystania informacji poufnych lub potencjalnej manipulacji, jest poddawana wnikliwej analizie.
Nadzór podejmuje w takich sytuacjach niezbędne czynności wyjaśniające, a w przypadku uzasadnionego podejrzenia wykorzystania informacji poufnych lub manipulacji kieruje stosowne zawiadomienia do organów ścigania - informuje money.pl Barszczewski.
Ekspert: "Trudno zrozumieć"
Z prośbą o komentarz zwróciliśmy się również do niezależnego prawnika - radcy prawnego Krzysztofa Łyszyka z kancelarii LWW.
Sytuacja jest niewątpliwie zaskakująca. Trudno mi zrozumieć, że tych regulacji może nie znać członek zarządu spółki notowanej na giełdzie. Tym bardziej że mówimy o grupie kapitałowej, której przedmiotem jest doradztwo prawne dla biznesu. Wobec zawirowań w notowaniach giełdowych w ostatnich dniach nasuwa się więc pytanie, czy ta sytuacja nie ma jednak drugiego dnia - mówi rozmówca money.pl.
Przypomnijmy, że pierwsza sesja tego tygodnia - w poniedziałek 5 sierpnia - na globalnych rynkach rozpoczęła się paniką. Przecena na rynkach w Azji rozlała się na Europę i Stany Zjednoczone. Jak komentował wówczas analityk DM BOŚ Konrad Ryczko, w Warszawie początek handlu charakteryzował się mocnym tąpnięciem na wycenach spółek, gdzie handel na sporej części podmiotów poza WIG20 wstrzymany został w wyniku naruszeniu widełek zmienności obrotu.
W poniedziałek na wartości traciły również akcje spółki kontrolowanej przez Sławomira Menztena. Na otwarciu tego dnia kurs spółki wynosił 39 zł, a na zamknięciu - 36,70 zł. Tym samym cena zbliżyła się do tej oferowanej na debiucie: 36 zł.
Diabeł tkwi w szczegółach
Łyszyk wskazuje na artykuł 19 rozporządzenia MAR, który zobowiązuje osoby pełniące obowiązki zarządcze do informowania emitenta/spółki oraz organu nadzoru o każdej transakcji po osiągnięciu progu 5 tys. euro. Zauważa też, że z wpisu Sławomira Mentzena na platformie X nie można wywnioskować, czy do transakcji doszło. Próbowaliśmy się tego dowiedzieć od niego samego, jednak prezes spółki nie odpowiedział nam wprost na pytanie, czy zrealizował zlecenie, zapewniając, że będzie informował rynek każdorazowo zgodnie z obowiązującymi przepisami.
- Samo złożenie zlecenia nie oznacza, że udało się nabyć instrumenty finansowe. Oczywiście, jeśli transakcja doszłaby do skutku, a jej wartość przekroczyła 5 tys. euro, należałoby niezwłocznie poinformować spółkę i nadzór - wyjaśnia Łyszyk.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl