Cała uwaga rynków skupia się dziś na wyborach w USA. Napływające informacje wskazują, że wynik Donalda Trumpa może być znacznie lepszy niż wskazywały przedwyborcze sondaże i urzędujący prezydent ma duże szanse na reelekcję.
Bardzo bliski wynik obu kandydatów oznacza, że ostatecznego rezultatu wyborów nie poznamy jeszcze przez kilka dni, co zwiększy rynkową niepewność. Z punktu widzenia rynków, zwłaszcza akcji, jest to zła wiadomość właśnie ze względu na niepewność. Ze strony Donalda Trumpa płyną też pierwsze sygnały ewentualnego podważania wyników. Wskazywał on, że "Demokraci próbują ukraść wybory".
- Brak wyraźnego zwycięzcy oznacza najprawdopodobniej długie liczenie głosów i kwestionowanie wyniku wyborów. Realizuje się więc najgorszy rynkowy scenariusz - oceniają ekonomiści mBanku.
- Nierozstrzygnięte są wciąż też wybory do Kongresu. Demokraci utrzymają kontrolę nad Izbą Reprezentantów, ale Senat wciąż pozostaje w grze. Kombinacje ze zwycięstwem Donalda Trumpa i demokratycznym Senatem, lub Joe Bidena i Senatem republikańskim będą oznaczać dalsze trudne negocjacje m. in. nad pakietem fiskalnym - dodają.
Jak brak pakietu fiskalnego może wpłynąć na rynki? Zdaniem ekonomistów z Pekao, w takim przypadku cały ciężar stymulacji gospodarki w warunkach kolejnych fal wirusa będzie spoczywał na polityce pieniężnej, a to m. in. jeszcze bardziej oddali perspektywę podwyżek stóp procentowych w USA.
Donald Trump w swoim programie opowiedział się w zasadzie za kontynuacją dotychczasowego kursu. Propozycje Joe Bidena przewidują natomiast duże, dodatkowe strumienie wydatków m.in. na tzw. projekty proekologiczne, które mają być sfinansowane z opodatkowania najbogatszych Amerykanów i korporacji.
Z punktu widzenia reakcji rynku, kandydatów różnią dwa istotne obszary. Pierwszy to podejście do rynków kapitałowych i dużych korporacji.
- Proponowane przez Joe Bidena zmiany podatkowe (wzrost podatku od zysków kapitałowych, dla najbogatszych Amerykanów i korporacji) i regulacyjne (np. w obszarze ekologii) mogą wywołać negatywną rynkową reakcję na jego ewentualne zwycięstwo i ograniczać potencjał do wzrostów amerykańskich giełd za jego kadencji - oceniają ekonomiści PKO BP.
Natomiast ekonomiści Pekao zwracają uwagę, że brak jednolitej kontroli nad rządem oznaczałby również niskie prawdopodobieństwo uchwalenia podwyżek podatków lub legislacji zmierzającej do ograniczenia siły rynkowej amerykańskich gigantów technologicznych. Dla akcji były to czynnik pozytywny.
Drugim obszarem różnicującym kandydatów jest podejście do prowadzenia polityki handlowej. Kadencja Donalda Trumpa była okresem równoległego prowadzenia sporów handlowych na wielu frontach (UE, Chiny, Meksyk).
- Joe Biden jest zwolennikiem wywierania wielokierunkowej presji na Chiny przy pomocy sojuszników USA. To z kolei sugeruje ponowne wzmocnienie sojuszniczych relacji, oziębionych przez administrację Trumpa i byłoby pozytywnym sygnałem m.in. dla Europy - oceniają analitycy z PKO BP.