Nie tylko w Polsce zmagamy się z szalejącą inflacją. Z największymi podwyżkami cen od 40 lat mierzą się też Amerykanie. W styczniu dobra i usługi konsumpcyjne były średnio o 7,5 proc. droższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
- Żarty się skończyły. Inflacja wymknęła się spod kontroli autorom polityki gospodarczej. Czy to Polska, czy USA, czy Europa Zachodnia, kolejne publikacje okazują się jeszcze gorsze niż i tak złe oczekiwania rynku - komentuje sytuację Przemysław Kwiecień, ekonomista domu maklerskiego XTB.
Zwraca uwagę na częste tłumaczenia przedstawicieli banków centralnych, że nie mają wpływu na ceny paliw, wiele cen żywności czy politykę klimatyczną UE. Kwiecień wskazuje jednak, że ich podstawowym zadaniem jest niedopuszczenie do istotnego wzrostu oczekiwań inflacyjnych, czyli sytuacji, w której uważamy, że podwyżki cen są normą.
- Właśnie do tego doszło, co oznacza, że banki centralne zawiodły w swoim najważniejszym zadaniu - podkreśla ekspert XTB.
Inflacja w USA. Co zrobi Fed?
Ekonomiści zastanawiają się teraz nad konsekwencjami takich statystyk dla polityki pieniężnej prowadzonej przez amerykański bank centralny, która będzie miała także globalny wpływ.
"To kolejny argument za zacieśnieniem polityki przez Fed. Początek podwyżek stóp procentowych w marcu" - wskazują eksperci mBanku.
Amerykański Fed, czyli odpowiednik naszego NBP, do tej pory wstrzymywał się z podnoszeniem oprocentowania. Główna stawka pozostaje niemal zerowa. Ekonomiści wskazują jednak, że od marca będzie już o 0,5 pkt proc. wyższa.
Czytaj więcej: Inflacja szybko zje rekordową waloryzację. Ekspert sugeruje drugą podwyżkę emerytur we wrześniu
"Kolejne ruchy będą gęsto upchane w kolejnych posiedzeniach. Wariant stopy Fed Funds w przedziale 1,5-1,75 proc. na koniec roku to nasz wariant bazowy" - prognozują.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element polityki banku USA. Ciągle prowadzi program skupu aktywów, który można określić po prostu drukowaniem dolarów. Ma się zakończyć dopiero w pierwszych dniach marca i w dużej mierze przyczynił się do obecnej inflacji.
Reakcja rynków finansowych
Inwestorzy obawiają się, że coraz wyższa inflacja popchnie Fed do bardziej agresywnych działań, co przełoży się na pogorszenie koniunktury i przecenę ryzykownych aktywów finansowych.
- Wysoki odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych wystraszył inwestorów na rynku akcji, jednocześnie umacniając dolara. Złoty radził sobie umiarkowanie dobrze, wspierany przez zmianę retoryki NBP - podsumowuje sytuację Maciej Madej, analityk domu maklerskiego TMS.
Wylicza, że na ostatniej sesji na Wall Street główne amerykańskie indeksy straciły na wartości 1,5-2 proc., a rentowności Amerykańskich 10-latek przebiły poziom 2 proc. Z kolei eurodolar jest na poziomie 1,1380.
W Polsce kurs dolara przez ostatnich kilkanaście godzin rósł. Skoczył z niecałych 3,92 zł w okolice obecnych 3,97 zł.
Kurs dolara w czwartek i piątek (do południa)
Warto zauważyć, że w tym samym czasie w mniejszym stopniu wzrósł kurs euro. Zwyżka niewiele przekracza 1 grosz. Wspólną walutę można kupić po 4,52 zł.
- W Polsce złoty radził sobie wyjątkowo dobrze na tle rywali. Z pewnością pomocna okazała się zmiana retoryki RPP ugruntowana na konferencji prezesa Glapińskiego. Stwierdził, że NBP nie ma interesu w słabym złotym - przypomina Madej.
Wspomniana wcześniej wyprzedaż akcji na giełdzie w USA przeniosła się w piątek na parkiety Europy. Pod kreską są wszystkie najważniejsze indeksy. Tracą też spółki z GPW w Warszawie. W południe WIG20 był pod kreską około 1,2 proc. Jeszcze słabszy był mWIG40 (1,5 proc. na minusie).